nawet ubezpieczenia. Jakby nigdy nie istniała. - Zaraz zejde. -

spojrzenia. Niezrecznie chwyciła ły¿ke i wło¿yła do ust troche gestej zupy z krewetek. Jej podra¿niony stresem ¿oładek zaczał sie buntowac. Rozmowa przy stole była sztywna i wymuszona. Alex powiedział cos na temat interesów i notowan giełdowych, Eugenia wspomniała Cahill House i problemy zwiazane z poszukiwaniem nowego dyrektora. Cissy prawie sie nie odzywała, znosiła to wszystko, wzdychajac cie¿ko ze znudzonym wyrazem twarzy. Marla nie dziwiła jej sie specjalnie. Nick jadł w milczeniu, kiedy ktos go o cos pytał, odpowiadał monosylabami. Była jego kochanka. Tyle jej powiedział. Byli kochankami. Poczuła, ¿e płona jej policzki, bo bez trudu mogła to sobie wyobrazic. Nie pamietała wprawdzie, jak to było, kiedy sie kochali, nie miała ¿adnych zwiazanych z tym wspomnien, ale wierzyła, ¿e to prawda. Było w nim cos, czemu nie mogła sie oprzec. Przystojny na swój sposób, o ogorzałej od wiatru twarzy i specyficznym poczuciu humoru, graniczacym czasami z zuchwałoscia. I choc złosciła sie na siebie za takie mysli, http://www.itvsee.pl/media/ się otworzyły i Nevada wysiadł na wyasfaltowany podjazd, gdy tymczasem Red Cole zwolnił i opuścił szybę po swojej stronie. - Sędzio. - Nevada lekko skinął głową, zakładając ręce na piersi. - Mnie szukasz? - Red Cole ścisnął koniec cygara między zębami. Zapach tytoniu kłócił się z wonią róż i kapryfolium w ogrodzie. Shelby rozpoznała najbardziej protekcjonalny uśmieszek ojca. Nevada stał obok niej, prawie jej dotykał. - Przyjechałem zobaczyć się z Shelby, ale myślę, że dobrze byłoby, żebyśmy porozmawiali. - Czyżby? - Sędzia zerknął na córkę i przestał się ironicznie uśmiechać, kiedy zauważył, że jest na wpół rozebrana. - Coś mi się wydaje, że powinieneś był ze mną porozmawiać jakieś dziesięć lat temu, uciąć jakąś szybką 51 pogawędkę, kiedy się z nią wykradałeś. - To był mój wybór - wtrąciła się Shelby.

239 - Dziwne, ale nie czuje sie szczególnie szczesliwa. - W rzeczywistosci czuła sie tak, jakby ja zdjeto z ło¿a tortur. A wygladała pewnie jeszcze gorzej. - Domyslam sie. - Doktor Robertson spojrzał z ukosa na Aleksa, po czym wreczył Marli lusterko, ¿eby mogła zobaczyc Sprawdź zapomniałam. Donald ostentacyjnie spojrzał na zegarek. - Och, niestety musimy sie ju¿ po¿egnac. Za pół godziny mam spotkanie ze skarbnikiem naszego koscioła. Marla i Nick odprowadzili gosci do drzwi. Carmen, jakby cały czas słuchała rozmowy, natychmiast pojawiła sie w holu z peleryna Cherise. - Miło było znowu cie ujrzec. - Cherise usciskała Marle. 304 Donald wło¿ył kurtke. Kilka chwil pózniej wyszli razem, trzymajac sie za rece - obraz chrzescijanskiej wiernosci i miłosci. - O co im, do cholery, chodziło? - spytał Nick.