Pierce ją zauważył.

stopień, gdy nagle coś śmignęło w powietrzu. Pia poczuła nagły ból w skroni. Odruchowo położyła dłoń na czole, palcami badając skórę. Tupot dziecięcych nóżek gwałtownie ucichł. U jej stóp leżał ręcznie rzeźbiony bumerang. Federico pochylił się, by go podnieść, i spojrzał na Pię. - Jesteś ranna! - Pośpiesznie wyjął z kieszeni śnieżnobiałą, wykrochmaloną chusteczkę i przycisnął ją do skroni dziewczyny. Poprowadził Pię do wyściełanego antycznego fotela stojącego pod szerokim oknem. - Nic mi nie jest - wykrztusiła. Przez ostatnie lata nieraz porządnie ucierpiała. Teraz nic szczególnego się nie stało. Nie zrobiło się jej słabo, nie miała zawrotów głowy. Sięgnęła do skroni, by przytrzymać R S chusteczkę, i dopiero wtedy zauważyła, że chusteczka jest przesiąknięta krwią. Usłyszała przerażony krzyk dziecka. Odwróciła się i zobaczyła dwóch małych chłopców. Obaj mieli brązowe oczy, http://www.guzmet.com.pl pocałunki pomogły. Napięcie, jakie między nimi narastało, teraz opadło. Było inaczej. Lepiej. Amy czuła się spokojniejsza. Ufała Pierce'owi. Był rozpalony nie mniej niż ona, a jednak znalazł w sobie siłę, by przestać, nim byłoby za późno. Wiedział, że ona nie chce wchodzić w żadne układy, i uszanował jej wolę. Nie dopuścił, by pod wpływem chwili posunęli się za daleko. Zachował rozwagę i zimną krew. To dowodzi, że może mu zaufać, może na niego liczyć. W każdej sytuacji.

zapewnił całkiem rozbrojony. - Naprawdę? - Tak, ale nie zmieniaj tematu. Victoria pochyliła się i wyciągnęła zza fotela duży pakunek owinięty w jej zielony wizytowy szał. - Daj to - burknął, robiąc krok w jej stronę. Sprawdź - Tak, spisuje się całkiem dobrze. - Przekonałaś Marleya, żeby przyszedł - ciągnął dalej Parrish. - To była odważna decyzja z twojej strony. Na prośbę Sinclaira Victoria wysłała zaproszenie Marleyowi, choć czuła się podle. Mąż nazwał jej rozterki konfliktem sumienia. Zaczęła się nawet zastanawiać, ile razy sam musiał iść na kompromis, żeby wypełnić powierzoną mu misję. - Mogę na chwilę ukraść Vixen? Na jej ramionach spoczęły ciepłe dłonie. - Oczywiście - powiedziała Lucy ze śmiechem. - I tak musimy iść podroczyć się z Marguerite.