osiągnąć.

faceta. Już chciała mu powiedzieć, że ma przy sobie naładowany i odbezpieczony pistolet, ale doszła do wniosku, że skoro gość jedzie do Jersey, z pewnością też jest uzbrojony. Jak mawia doktor Andrews: normalność to rzecz względna. Pociąg zwolnił przed stacją. Uśmiechnęła się szeroko do faceta siedzącego obok. On od razu odwrócił wzrok i skulił się w sobie. To sprawiło, że pierwszy raz od wielu dni poczuła się lepiej. Wysiadła z pociągu lżejszym krokiem i od razu wkroczyła w stuprocentową wilgotność. Tak, kolejny piękny dzień w Jersey. Sięgnęła do torebki i zabezpieczyła pistolet. Szła o wiele spokojniejszym krokiem. Nowy Jork był za nią. Do strzelnicy miała jeszcze parę przecznic. New Jersey nie jest bezpieczniejsze niż Greenwich Village, ale tutaj czuła się lepiej. Czuła się lżejsza, wolna od ciężaru, którego nie potrafiła nazwać. Kimberly uwielbiała strzelać od czasu, kiedy nakłoniła rodziców, żeby wyrazili na to zgodę. Zaczęła ich błagać w wieku ośmiu lat. Ojciec zrobił to, co można było przewidzieć - kazał jej porozmawiać z matką. Matka zrobiła to, co można było przewidzieć - powiedziała: Absolutnie nie! Ale Kimberly jakby opętało. Za każdym razem, kiedy jej ojciec szedł na strzelnicę, zaczynała mu wiercić dziurę w brzuchu. Cztery lata później, na jej dwunaste urodziny http://www.granulaty-tworzyw.info.pl - Ja wpadłem na ten pomysł. Spiłem ją i posadziłem za kierownicą. To było trochę ryzykowne. Mogła nie umrzeć od razu. Mogła odzyskać przytomność. Ale ostatecznie kogo to obchodziło! Była zalana w trupa, więc i tak nie pamiętałaby, co się stało. Poza tym zawsze moglibyśmy zaaranżować jakiś mały wypadek w szpitalu. - My? - Ja! - poprawił się Albert. - Ja mógłbym zaaranżować jakiś wypadek. Jej zabójstwo uważałem za pewien test. Kapujesz? Chciałem się przekonać, jak dobry był najlepszy z najlepszych w Quantico. Niestety, okazało się, że jeśli chodzi o rodzinę, twój instynkt okazał się zerowy. Nawet nie przyszedłeś i nie stanąłeś przy jej łóżku. Zgodziłeś się tylko na wyciągnięcie wtyczki. Przyczyniłeś się do śmierci swojej córki, Quince. Mnie to wisi, ale jak ty się z tym czujesz?

spokojnie - a potem ją zabił. - Ja wpadłem na ten pomysł. Spiłem ją i posadziłem za kierownicą. To było trochę ryzykowne. Mogła nie umrzeć od razu. Mogła odzyskać przytomność. Ale ostatecznie kogo to obchodziło! Była zalana w trupa, więc i tak nie pamiętałaby, co się stało. Poza tym zawsze moglibyśmy zaaranżować jakiś mały wypadek w szpitalu. Sprawdź Zatrzeszczała krótkofalówka. Rainie podniosła ją do ucha, żeby wysłuchać instrukcji Lindy. W sekretariacie. Główna tablica rozdzielcza. Rainie przyjrzała się zamkniętym drzwiom. Nie wiadomo, co kryje się po drugiej stronie. I nic nie słychać. W tym cały problem. Ruchem ręki kazała się Chuckiemu odsunąć. Nie ma na co czekać. Pochyliła nisko głowę, wyciągnęła broń i kopniakiem otworzyła drzwi. Skoczyła do środka... Nic. Nic. Nic. Pusto. Chwilę zajęło jej, zanim znalazła tablicę rozdzielczą. Syrena raptownie zamilkła. Chuckie nerwowo zamrugał. Po takim zgiełku cisza była oszałamiająca. Oszałamiająca i niepokojąca. – Teraz... teraz lepiej – wydusił wreszcie, usiłując zapanować nad głosem, choć twarz miał nadal koloru pergaminu. – Nauczka po masakrze w liceum Columbine – rzuciła Rainie. – Syreny wszystko