przyjemnością się tym zajmę.

- Mam nadzieję, że to nie jest twoja generalna opinia o małżeństwie. - Och, raczej jest... Matthew miał wrażenie, że świat wokół niego wiruje i tylko on jeden tkwi w miejscu. Rozmawiał z gośćmi, poznawał nowych ludzi, pilnował, aby wszyscy dobrze się bawili, sam jednak czuł się tylko outsiderem i obserwatorem. Aethiopia znakomicie pełniła swoją funkcję, a Karolina, idealna gospodyni, była w swoim żywiole. Izabela i Mick, jej mąż, służyli pomocą, ale zachowywali się bardziej jak goście niż domownicy. Matthew nie był pewien, czy lubi muzyka; może przeszkadzały mu trzy kółka w jego lewym uchu i zarost - raczej niechlujny niż celowo zapuszczony. W każdym razie nie potrafił sobie wyobrazić jak kobieta w rodzaju Izabeli mogła się zakochać w takim typie. Ale największa niespodzianka czekała go ze strony dziewcząt. Flic, która - zgodnie z przewidywaniami matki - nikogo nie zaprosiła, wyraźnie czuła się swobodnie w towarzystwie starszej generacji gości. Annie Pereira, jedna z najbliższych przyjaciółek Imogen, przyjęła zaproszenie, nie przyszła jednak, gdyż zachorowała na http://www.gim3-skierniewice.pl/media/ wszystko, co się stało, jest moją winą, to nic nie poradzę... 103 - Myślę, że Zuzanna miała rację. Matthew przestał krzyczeć. Po prostu wyszedł z sypialni i ruszył na dół, nie zerknąwszy nawet na pokoje dziewczynek. - Matthew? - Sylwia stała pod drzwiami salonu. - Dobrze się czujesz? - Nie. Daleko mi do tego. Wyminął ją i pomaszerował prosto do frontowych drzwi. Otworzył je i przekroczywszy próg, cicho, bez trzaśnięcia, zamknął. A potem poszedł przed siebie. 17. Wrócił, oczywiście. Po pierwsze, niczego z sobą nie zabrał,

- Wiem. Idź spać, Imo. Wróciwszy do swego pokoju w Marriotcie Matthew powiesił starannie spodnie, zrobił sobie kawę, wziął prysznic i sprawdził pocztę głosową: jedna wiadomość od Ethana, dwie od Karla i ostatnia od Kat, która pytała, co słychać i przesyłała pozdrowienia. - Nie przejmuj się, jeśli nie masz czasu zadzwonić - usłyszał. - Ale Sprawdź Jodie czuła, że będzie musiała się poddać i zawrócić. Nie miała pojęcia, gdzie jest, a surowy i nieprzyjazny krajobraz widoczny w blasku księżyca zaczynał jej działać na nerwy. Z jednej strony miała strome zbocze, z drugiej nadwieszoną poszarpaną skalistą ścianę. Przed sobą widziała rozszerzenie wąskiej drogi, które najprawdopodobniej było mijanką. Dojechała tam i spróbowała zawrócić. Nagle poczuła wstrząs, tylne koła wynajętego samochodu zaczęły się luźno obracać i wóz przechylił się niebezpiecznie na jedną stronę. Przerażona wysiadła. Jej obawa przemieniła się w rozpacz, kiedy zobaczyła, że jedno z tylnych kół jest zablokowane w głębokiej koleinie, a w dodatku wygląda na przebite. I co teraz? Wróciła do samochodu, masując bolącą nogę. Była zmęczona, głodna i przeraźliwie przygnębiona. Otworzyła torbę, sięgając po telefon i portfel z dokumentami. Włączyła telefon i patrzyła na niego skonsternowana. Wyglądało na to, że nie ma zasięgu. Spróbowała wybrać numer, ale telefon wydał tylko złowieszcze bip i wyświetlacz zgasł. Jak mogła nie zadbać o doładowanie? Potrzebowała pomocy, ale co miała zrobić? Siedzieć tu i czekać, aż ktoś będzie przejeżdżał? Od wielu godzin nie spotkała innego samochodu. Iść? Ale dokąd? W dół, ponad sto kilometrów do ostatniego miasteczka, które mijała kilka godzin wcześniej? Ból w nodze nasilił się. A może powinna iść przed siebie, w górę? Zadrżała. Od dawna nie widziała innego samochodu, ale jednak ktoś chyba używał tej drogi, bo w kurzu dostrzegła ślady opon. Spojrzała w górę i nagle, niczym duch, pojawił się samochód jadący w jej kierunku. Osłabła z ulgi, zachwiała się na nogach. Lorenzo wściekle nacisnął pedał gazu czarnego ferrari, pozwalając, by wóz przełożył jego złość na pęd. Caterina wykazała się niemałym sprytem, omotując jego babkę. Gdyby tylko był wtedy w domu... Przebywał za granicą, na terenach ogarniętych wojną, koordynując działania organizacji udzielających pomocy jako nieoficjalny współpracownik włoskiego rządu. Waga tej pracy nie pozwoliła mu wrócić do Włoch nawet na pogrzeb babki, chociaż zdołał znaleźć czas w wypełnionym spotkaniami dniu, by pomodlić się za nią w miejscowym ośrodku kultu. Babka była prostą kobietą o wielkim sercu. Powiedziała mu kiedyś, że jako młoda dziewczyna chciała zostać mniszką. Zmarła spokojnie, we śnie.