sukinsynem, ale nie ma na nic wpływu.

siebie. Nigdy Miała nadzieję, że przynajmniej trafił do dobrych ludzi, do dobrej rodziny. Na szczęście okazało się, że tak właśnie jest. Ale ta świadomość nie przyniosła jej spodziewanego ukojenia. Żal i zgryzota okazały się zbyt silne, nie wiedziała, jak sobie z nimi poradzić. Czuła się tak, jakby Justin umarł albo zabrano go jej jeszcze raz. Tego, co zrobiła, nie można już było cofnąć. David osłupiał, kiedy powiedziała mu, co zamierza. Płakał, krzyczał, wściekał się; Milla przeszła już wcześniej przez wszystkie te fazy w zaciszu własnych czterech ścian. - Dopiero go odnaleźliśmy! - krzyczał. - Jak możemy zrobić coś takiego? Nawet się z nim nie zobaczyć, nie porozmawiać?! - Spójrz na niego - mówiła Milla łagodnie, podsuwając mu fotografię. - Jest szczęśliwy Chcesz mu to odebrać? - Moglibyśmy chociaż się z nim zobaczyć - nalegał zdesperowany David. - On nawet nie wie, kim jesteśmy. Ja... Millo, an43 421 do cholery, zgadzam się, że nie możemy burzyć mu życia, odbierając http://www.gim2sl.edu.pl/media/ zabłąkał się tam jakiś biznesmen mężczyzna, ale facetów zazwyczaj odrzucał fikuśny wystrój kafejki okupowanej głównie przez damskie towarzystwo. Kiedy Milla skończyła rozmawiać, do biura zajrzała Joann. - Nie wspominałam o nim nikomu - powiedziała konfidencjonalnie; nie musiała tłumaczyć, o kogo chodzi. - Dzwonił dziś z samego rana. Tak mi się zdaje, że to on. Aż mnie przeszły ciarki od tego głosu i dostałam gęsiej skórki. To musiał być on. Milla także poczuła dziwny chłód. - Czego chciał? - Nie powiedział. Zapytał tylko, czy jesteś. Powiedziałam, że jeszcze nie, dodając, o której powinnaś przylecieć z Dallas i kiedy się ciebie spodziewamy na miejscu. Potem odłożył słuchawkę.

Mężczyzna wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi, odszedł nieco na bok, tak aby nie stać tyłem do wielkiej szyby stanowiącej połowę jednej ze ścian. W ten sposób przy okazji zablokował kobietom drogę wyjścia zza biurka Milli mającego kształt litery „U". Teraz, by wyjść, musiałyby je przeskoczyć. an43 Sprawdź jaskrawym słońcem. - Seńora Boone? - rozległ się w chevrolecie głos z mocnym akcentem. Milla nie rozpoznała go, ale nie było w tym nic nadzwyczajnego. Rozmawiała codziennie z wieloma osobami. W każdym razie była to niewątpliwie sprawa zawodowa. Tylko w kręgach związanych z Poszukiwaczami była znana jako Milla Boone. Po rozwodzie formalnie wróciła do panieńskiego nazwiska Edge, ale wtedy było już głośno o prowadzonych przez nią (czyli przez panią Boone) poszukiwaniach zaginionych dzieci, no i tak już zostało. Była niejako zmuszona do używania nazwiska Boone we wszelkich sprawach związanych z Poszukiwaczami. - Tak, przy telefonie. an43