- Nie, nie sądzę... - Matthew zawahał się przez chwilę, ale uznał,

- I tego właśnie nie łapię, kumasz? Chciałem zadzwonić na policję, ale Izabela uznała, że najpierw porozmawia z tobą. Ja wyjechałem, a ona miała to zrobić, pogadać z tobą. - Znów się zamyślił. Po oczach, po linii ust widać było, jak cierpi. - Prosiłem, żeby nie zostawała z nim pod jednym dachem, póki nie zjawi się inna dorosła osoba... - No widzisz, pewnie między innymi dlatego zdecydowała się wyjść. Obejrzeli się, bo nagle na schodach rozległy się spieszne kroki Flic. Dziewczyna natychmiast padła Mickowi w ramiona, łkając rozpaczliwie. Tak bardzo kochała Izabelę! Co za straszne nieszczęście! Pocieszał ją, jak umiał, Sylwia zaś, widząc że Bates traktuje dziewczynę z wielką delikatnością, wprowadziła ich oboje do salonu, a sama poszła zaparzyć herbatę. - Zawołajcie mnie w razie czego. - Damy sobie radę, Groosi - zapewniła ją Flic. Woda zaczęła bulgotać, gdy rozległ się dzwonek do drzwi. - Czego tam znowu - burknęła pod nosem, idąc otworzyć. Za nią, szczekając na całe gardło, biegł Kahli. Na progu stało dwoje ludzi: mężczyzna w płaszczu http://www.gabinetystomatologiczne.biz.pl/media/ Jeśli zaraz, w tej chwili, nie wydostanie się na świeże powietrze, to chyba zacznie krzyczeć albo nawet zemdleje... Szarpnęła frontowe drzwi i wypadła przed dom. Taksówka wciąż czekała. Flic zatrzasnęła za sobą drzwi, wzięła głęboki oddech, a potem ruszyła ścieżką do furtki. 56. Przyszli po lunchu. Matthew wyszedł, żeby sobie kupić kanapkę, i wrócił z nią do biura. Zatelefonował do szpitala i bardzo się ucieszył, gdy pozwolono mu zamienić parę słów z Sylwią. Już w trakcie rozmowy odezwał się interkom 314

przynajmniej nie rozpamiętywał bez przerwy własnej straty, ale w konsekwencji na poszczególne punkty uroczystości patrzył okiem organizatora - to, co działo się wokół niego, dotyczyło innych, on sam miał z tym niewiele wspólnego. Matthew i Karolina Gardnerowie jako para małżeńska zaczęli odchodzić w niebyt nie w chwili śmierci Karo, lecz kiedy członkowie rodziny i pastor Sprawdź postanowiła odłożyć pieniądze w bezpieczne miejsce. — Jakie macie plany na dziś? — spytała, przygotowawszy lady Rothley kąpiel. — Jedziemy na obiad do willi Rothschildów... — zaczęła lady Rothley, lecz Tempera przerwała jej okrzykiem zachwytu. — Och, belle-mère, jestem taka szczęśliwa, że tam będziesz! Proszę cię, zrób to dla mnie i obejrzyj wszystko dokładnie, żebyś mogła mi potem o tym opowiedzieć. Papa po powrocie stamtąd był tak zachwycony, że nie mógł mówić o niczym innym. Pokazał mi nawet reprodukcje niektórych obrazów, które tam wiszą, i zdjęcia pięknych francuskich mebli.