Na miejsce tragedii przyjechały gliny. Tępe, pozbawione wyobraźni, małomiasteczkowe

wysyła do akcji pojedynczych agentów. - Jest tu agent specjalny Montgomery... Quincy tylko popatrzył na nią. Potem rozejrzał się po pustych pokojach. - Montgomery jest zajęty - dodała, chcąc się wytłumaczyć. - Dlaczego zajmuje się tą sprawą? Nie wygląda na kawalerzystę. - Poprosił o przydział. Jesteś jednym z nas. Musimy rozwikłać tę sprawę ze względu na bezpieczeństwo nas wszystkich. Quincy znów na nią spojrzał. Teraz zaczynała rozumieć jego reputację. Bezpośrednie, przeszywające, twarde spojrzenie. Nie wytrzymała i odwróciła wzrok. - Montgomery... On pracował przy sprawie Sancheza. Na początku. - Nie musiała dalej wyjaśniać. Każdy wiedział, że piętnaście lat temu pierwszy agent sknocił sprawę Sancheza. Upierał się, żeby szukać jednego charyzmatycznego psychopaty w rodzaju Teda Bundy'ego, chociaż policja miała już dowody potwierdzające fakt, że w sprawę wplątani byli co najmniej dwaj zabójcy. Ponadto z powodu śladów cementu policja w Los Angeles chciała sprawdzić pracowników fizycznych, a nie miejscowe szkoły prawnicze. Ostatecznie policja się postawiła, Montgomery został odsunięty od sprawy. Na jego miejsce przybył Quincy. Reszta była już tylko historią działania policji. - To by wyjaśniało jego strój i sposób, w jaki się wyrażał przed Everettem http://www.gabinetokulistyczny.net.pl Potwór znika, a koleżanki z płaczem rzucają się Becky na szyję. Śliczna panna Avalon całuje ją w policzek i chwali za odwagę. I wszyscy są szczęśliwi, mama i tata też. I już się nie kłócą, i Danny przynosi jej kotka. Gdy Becky O’Grady zasnęła drugi raz, śniło jej się, że walczy z potworem i odgryza mu głowę. O piątej rano ukryła się w szafie w przedpokoju i naciągnęła na siebie stertę płaszczy. Ale wiedziała, że to nie pomoże. Potwór wróci. Nie uratowała Danny’ego. Ona i potwór wiedzieli o tym. Wkrótce przyjdzie po nią. Teraz będzie jej kolej. Becky płakała za matką. Ale przede wszystkim płakała z powodu Danny’ego, bo kiedy najbardziej jej potrzebował, nie pomogła mu. 15 Czwartek, 17 maja, 7.50

Rainie uśmiechnęła się do niego promiennie. Ostatnio była w tak podłym nastroju, że nie zamierzała cackać się z bandziorami. Miała dość gówniarzy, którzy nosili przy sobie broń, nie mając pojęcia, czym jest śmierć. – Zabawimy się, Charlie. Ja będę zadawać pytania, a ty odpowiadać. Quincy jako ekspert oceni, czy mówisz prawdę. Jeśli nie spodobają mu się twoje odpowiedzi... albo jeżeli znowu mnie wkurzysz... zabieram się za twoją kurtkę. Będziesz pyskował, kurtka straci rękaw. I tak Sprawdź przyjechał. - Utrzymuje? - Określenie to nie spodobało się Rainie. - Jak to „utrzymuje"? Agentka specjalna Rodman uciekła wzrokiem. - W głównej łazience jest stłuczone okno witrażowe - mruknęła. - Jedna z teorii zakłada, że podejrzany wdarł się do środka wczesnym wieczorem i zaskoczył panią Quincy, kiedy wróciła do domu. - Jedna z teorii? 114 - W domu jest doskonały system alarmowy. Nie włączył się. - Był włączony? - Próbujemy to ustalić z firmą ochroniarską. Powinni niedługo dostarczyć nam zapis pracy systemu z ostatnich dni. - Więc jedna z teorii zakłada, że obcy człowiek włamał się i wciągnął ją