realistycznie. Obrazek przedstawiał mężczyznę

nieszczęścia. Dane Whitelaw siedział w „Sea Shanty", zajmując jeden z leżaków skrytych w cieniu pod daszkiem z palmowych liści. Widział, jak Kelsey zmierza wprost do niego, mijając rzędy stołów z surowego drewna. Siedział i pił budweisera, jakby to była woda. Piwo nie złagodziło jednak dylematu, który atakował jego myśli z siłą sztormowej fali. Bar był nieco oddalony od głównej drogi. Dane wybrał go jak zwykle, chciał czuć powiew morskiej bryzy i oglądać unoszące się na wodach zatoki łodzie. Przesiadywał tu często, choć zwykle nie pochłaniał tyle piwa. Jeśli już oczekiwał jakichś następstw swego niedawnego odkrycia, to na pewno nie w jej osobie. Gdy tylko spojrzał na Kelsey, wiedział, że jej obecność może oznaczać tylko dalsze kłopoty. Miała okulary przeciwsłoneczne od jakiegoś drogiego projektanta, słomiany kapelusz, spod którego wysypywały się włosy w kolorze jasnego http://www.fundacja-dantis.pl/media/ - Jesse. Wygląda na to, że muszę się z nim spotkać. - Przyjedzie tutaj? Możemy zjeść razem śniadanie. - Nie, muszę wyjść. Nie martw się, niedługo wrócę. Uśmiechnęła się. - Nie jestem obłożnie chora. Rozmawiaj sobie z nim, ile chcesz. Mimo to niechętnie zostawiał ją samą. Po tych wydarzeniach... - Zaraz wracam. Odprowadziła go na ganek. - Wiesz, gdzie jest rewolwer? Pod łóżkiem,

dotknął krucyfiksu na piersi Davida, a potem zauważył, że poduszka jest dziwnie wilgotna. Czyżby porucznik spryskał ją wodą święconą? Oby tak było! George Mendez zacisnął palce wokół krzyża,który chronił jego własną szyję i zaczął się modlić na głos. - Choćbym chodził ciemną doliną... Sprawdź którego nawet nie próbował ukryć pod mundurem. Nic nie będzie dobrze, pomyślał. Nie wiedział czemu, ale miał nieodparte przeczucie, że wszystko już diabli wzięli. A Mary uśmiechała się nadal. RS 115 ROZDZIAŁ SIÓDMY Bryan McAllistair okazał się znakomitym wykładowcą. Nie tylko znał na wylot swoją dziedzinę wiedzy, ale także wiedział, kiedy mówić z powagą, a kiedy pozwolić sobie na żart, który nie tylko dawał słuchaczom chwilę relaksu, ale czasem pozwalał też lepiej zrozumieć pewne kwestie. Tembr jego głosu oraz sposób mówienia również robiły wielkie wrażenie, podobnie jak uśmiech, który od czasu do czasu pojawiał się na jego