- Zaraz, zaraz. Nie jestem pewny...

prostsza. Znalazł puszkę z piwem Copenhagen, wziął łyczek na dziąsło i ruszył z krawężnika. Po raz ostatni spojrzał na dom Estevanów i się uśmiechnął. Vianca stała w oknie i patrzyła na niego tak, jakby nie mogła się już doczekać następnego spotkania. Przez chwilę czuł dumę i nie pamiętał o winie względem Peggy Sue i dzieciaków. Ujeżdżał Viancę jak ogier. Nic dziwnego, że chciała jeszcze. Katrina przetarła oczy. Była diabelnie zmęczona. Bolały ją plecy i szyja od leżenia na nierównym materacu i nie miała pojęcia, kiedy w końcu uda jej się porządnie wyspać w tym zapchlonym motelu. Nie mówiąc już o tym, że łóżko, wyposażone w opcję „magiczne palce”, za jedyne ćwierć dolara miało jej zapewnić masaż. Nie mogła się doczekać wyprowadzki z tego miejsca. Pomyślała o rezydencji sędziego, domu jej ojca, ze starannie przystrzyżonymi trawnikami, kafelkami na podłogach, lśniącym basenie, drogich meblach i dziełach sztuki. Żałosne. Podczas gdy jej przyrodnia siostra dorastała w luksusie, Katrina wychowywała się w dwupokojowym bungalowie w malutkim miasteczku blisko granicy z Oklahomą. Mieli dość pieniędzy, by jakoś przeżyć, ale ich styl życia bardzo, ale to bardzo różnił się od wspaniałego losu Shelby Cole. Katrina dobrze się przygotowała do reportażu. Shelby była rozpieszczona. Jej przeklęty koń - Appaloosa - na którym Shelby jeździła jako dziecko - był wart więcej niż chevrolet matki Katriny. A jej mały samochód... Porsche. Cholera. Wstała i się przeciągnęła. Zerknęła przez żaluzje na neon motelu Well Come Inn i zmarszczyła brwi na widok pierwszych promieni szarawego światła na wschodnim niebie. Życie nie jest sprawiedliwe, ale to się wkrótce zmieni, i to radykalnie. http://www.fizjoterapia-bydgoszcz.pl jest inaczej. Tu chodzi o osobiste zasady. Nasz młodzieniec Nevada nie ma ich zbyt wiele. Właściwie to nie jego wina; po prostu tak został wychowany. - Zakręcił swoim drinkiem i kostki lodu lekko zagrzechotały. Shelby bardzo chciała bronić Nevady, ale znała ojca wystarczająco dobrze, by trzymać język za zębami. Sprzeczanie się z nim nie miało sensu. W kwestii chłopaków, z którymi się umawiała, ojciec zachowywał się jak tyran. - No co? Sprawa załatwiona - zapytał, usiadłszy na swoim ulubionym fotelu, który stał blisko kominka; jego obicie z brązowej skóry było wystrzępione i zniszczone. Sędzia twierdził, że to jedyny wygodny fotel w całym domu. Uwielbiał ten pokój, odpowiadało mu jego usytuowanie względem kuchni. Przez rząd okien miał widok z lotu ptaka na basen i ogrody. Zaledwie parę kroków dalej, po drugiej stronie tylnych schodów, za zamkniętymi oszklonymi drzwiami był jeszcze jeden pokój, a w nim solidny stół bilardowy z niebieskim obiciem. Raz w tygodniu sędzia i jego najbliżsi przyjaciele zbierali się tutaj, żeby pograć w karty i bilard. Shelby wyganiano wtedy do jej pokoju na górze, chociaż dzięki przewodom wentylacyjnym często podsłuchiwała gości, jak opowiadają sprośne historyjki.

A niech to wszystko diabli! Wiedziała o możliwym miejscu pobytu Elizabeth tyle samo, co w dniu, gdy powróciła do Bad Luck wiedziona matczyną determinacją i słusznym oburzeniem. Wydawało jej się, że od czasu, gdy otrzymała list i zdjęcie, upłynęła wieczność, chociaż tak naprawdę minął niespełna tydzień. Dlaczego więc codziennie miała wrażenie, że zmarnowała kolejny dzień, że straciła dwadzieścia cztery godziny, które mogłaby spędzić ze swoim dzieckiem? - Gdzie jesteś? - pytała córkę, której nigdy nie poznała. Nie chciała jednak dopuścić do tego, żeby jej duszę Sprawdź - Pani Lindquist, po raz drugi, i pani Favier. - Cherise - rzekła Eugenia lodowato. - Oczywiscie. Ktos jeszcze? - Tak, ktos z gazety i jakas prawniczka, która oznajmiła, ¿e reprezentuje rodzine pani Delacroix. - Cudownie. - Eugenia sciagneła usta. - Tylko tego nam jeszcze trzeba. Có¿, pan Cahill zajmie sie tym, gdy wróci do domu. - Poło¿yła dłonie na kolanach. - Carmen, zrób mi, prosze, herbaty... Nick, napijesz sie czegos? - Mo¿e pózniej. - Ju¿ podaje. - Carmen błysneła zebami w usmiechu i poszła do kuchni. - Bystra dziewczyna, ale wkrótce ja stracimy - zauwa¿yła