tylko podpiszę te dokumenty, przyjdę do przychodni i zajmę się dzieckiem. A teraz przepraszam cię. Co powiedziawszy, zamknęła za sobą drzwi łazienki. Obie dłonie Marka zwinęły się w pięści. Wiedział, Ŝe nie powinien się złościć, ale nie mógł się powstrzymać. Przede wszystkim zły był na to, Ŝe Alli przypomniała mu, iŜ za miesiąc lub dwa ich wzajemny stosunek ulegnie zmianie. A po drugie nie chciało mu się iść z Eriką do lekarza. Nie chciał siedzieć w poczekalni razem z tymi wszystkimi ludźmi, rodzicami zapewne, którzy będą go uwaŜać za ojca dziewczynki. A on nie ma zielonego pojęcia, jak to jest, kiedy się jest ojcem. Co będzie, jeśli któreś z nich zacznie go pytać o coś, o czym kaŜdy ojciec powinien wiedzieć. Niech to wszystko szlag trafi! Siedział w poczekalni, trzymając Erikę na kolanach. Ludzi było niewiele i nie przejawiali chęci rozmowy. Tylko jedna z pań powiedziała, Ŝe Erika ślicznie wygląda. Mark spojrzał w dół i zobaczył róŜowe skarpetki, białe tenisówki i róŜową kokardę we włosach dziewczynki, która uśmiechała się z dumą. Rzeczywiście wyglądała ładnie. Spojrzał na zegarek. Alli powiedziała, Ŝe będzie około dziesiątej, a dziesiąta juŜ dochodziła. Miał nadzieję, Ŝe dotrze tu, nim pielęgniarka wywoła nazwisko Eriki. - Erika Hartman! - Cholerne szczęście - mruknął Mark. Spojrzał na pielęgniarkę, która stała w drzwiach z kartą pacjenta w ręku. - Chyba o nas chodzi - szepnął. - JuŜ idziemy, http://www.fizjoterapeutka.com.pl piersi, które zawładnęły jego zmysłami tamtego dnia nad jeziorem. Jęknął i ponownie spróbował się zmusić do myślenia o Camryn. Camryn nie tylko była piękną, czarującą kobietą, ale też cudowną towarzyszką. Byłaby wspaniałą matką dla jego niesfornej gromadki. Podjął decyzję: jutro z samego rana zadzwoni do swojej szwagierki i zaprosi ją na kolację do eleganckiej restauracji. Dobre wino, blask świec i romantyczna muzyka z pewnością R S sprawią, że zupełnie inaczej spojrzy na swoją znajomość z Camryn. Gdy następnego dnia Willow sprowadziła na dół swoich
- Niech to licho, zapomniałam. - I po chwili padło pytanie: - Czy muszę? Alli westchnęła cięŜko. To by była pierwsza wizyta Kary w domu od początku roku szkolnego i Alli bardzo chciała się z nią zobaczyć. Poza tym miała w zanadrzu niespodziankę. Uznała, Ŝe za wygospodarowane pieniądze moŜe kupić dziewczynie uŜywany samochód. - Niczego nie musisz - odrzekła. Sprawdź tanecznych? - odparła Camryn i ruszyła w stronę gości. - Od wczesnego dzieciństwa chodziła na balet! - dorzuciła przez ramię. Scott odstawił na bok drinka i podszedł do Willow zajętej rozmową ze zdobywcą ośmiotysięcznika. - Przepraszam - wtrącił się do rozmowy. - Przepraszam, że przeszkadzam Brosnan... - Brennen - poprawił go młody mężczyzna. - Lex Brennen. - Camryn chce, byś pomógł zwinąć dywan przed tańcami. - Tańce? Wspaniale! - Lex uśmiechnął się do Willow uwodzicielsko. - Skarbie, musisz mi obiecać, że zatańczymy! Odszedł na bok, gwiżdżąc pod nosem, a Scott spiorunował wzrokiem jego oddalające się plecy.