- Och, papo, to twoje wieczne swatanie...

pewna. Michaił odziedziczył go razem z resztą majątku, kiedy zmarł dziadek. - Twój... dziadek? - Hrabia Talbot - mruknęła. - Czyli jesteś... arystokratką? - Tak. - A ja cię... uwiodłem po kilku kieliszkach wina. - Nie musisz się martwić. W końcu nie protestowałam. - Mów dalej. - Ród Talbotów od lat działał w dyplomacji i prowadził interesy Kompanii Wschodnioindyjskiej, trzymając się twardo pewnych reguł. Najstarszy syn był zawsze torysem, wszystkie córki wychodziły za arystokratów, a młodsi synowie zostawali posłami, nawet w bardzo dalekich krajach, od Kantonu do Kalkuty i Konstantynopola. Także w Rosji. Matka miała dwóch braci. Michael, najstarszy, zostałby hrabią, ale zmarł i nie odziedziczył tytułu, bo dziadek jeszcze żył. Michaił otrzymał po nim imię. Mama, Mariah Talbot, urodziła się druga z kolei, a młodszy syn, Jonathan, zgodnie z rodzinną tradycją został brytyjskim attache w Petersburgu. Spotkał tam piękną rosyjską księżniczkę, Sofię Kurkow, daleką carską krewną. Jej bracia brali udział w zamachu na cara Pawła, ojca cara Aleksandra, który podobno był szaleńcem. - Wiem, kim był - mruknął cierpko. - Tak się składa, że znam nie tylko towarzyskie plotki. http://www.eveonlinepolska.pl/media/ tacy natarczywi! Z przerażeniem uświadomiła sobie, że lord Alec Knight, podobnie jak jego kompani, a także wszyscy inni w tym okropnym Londynie, uznał ją za ladacznicę. - Wróćmy do domu - kusił ją. - Będziemy sami. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek zrobił ci krzywdę. A to dopiero. Wreszcie ktoś w tym nienawistnym mieście okazał jej nieco zainteresowania. Tyle że teraz rozumiała, dlaczego. Już miała wyjaśnić mu, że się mylił, ale nagle zmieniła zamiar. Jeśli się przyzna, że jest uczciwą dziewczyną, znów będzie samotna, głodna i zagubiona. Perspektywa pozostania samej na ulicy, w środku nocy, była o wiele gorsza niż szokujące zapędy lorda Aleca. Zrobiła więc to, co na jej miejscu uczyniłby każdy sprytny wieśniak z Yorkshire. Nie powiedziała ani słowa. Niech sobie o niej myśli, co chce! Musiała przeżyć, nie troszczyła się o reputację. W jakiś dziwny, niewytłumaczalny sposób olśniewająca prezencja Aleca sprawiła, że noc wydała się jej mniej mroczna.

Becky zrozumiała, że nigdy nie wybaczył matce zdrady. Może dlatego nie ufał kobietom? Pod maską rozpustnika krył się ktoś dużo wrażliwszy, niż na początku sądziła. - Mimo tego, co sobie pewnie myślisz - zaczęła, patrząc w swoją filiżankę - nie wszystkie kobiety myślą wyłącznie o sobie. - Naprawdę? - spytał pozornie beztroskim tonem, przeglądając niedbale poranną gazetę. Sprawdź - Przypuszczam, że weźmiesz Londyn szturmem. - Jesteś bardzo uprzejmy. Nie wiem, co bym dzisiaj zrobiła bez ciebie. - Och, łatwo być miłym dla pięknej dziewczyny. Alec nie patrzył w jej stronę, zajęty dolewaniem szampana, lecz Becky wiedziała o nim teraz dużo więcej. Mimo całego zepsucia miał dobre serce. - Twoja kolej. - Alec z powrotem przeobraził się w nonszalanckiego hulakę. - Dobrze. No i twoja wygrana. - Uroczyście położyła mu na dłoni truskawkę, okrągłą i szkarłatną jak bezcenny rubin. Na moment przymknął oczy, a potem z przewrotnym uśmieszkiem wrzucił ją sobie prosto w usta. - Jedz, dziewczyno - zachęcił ją - przecież widzę, że umierasz z głodu. - Ujął jej widelec, ukroił trochę mięsa i sera i podał jej. Becky przyjęła poczęstunek.