forsycje. Dobry Bo¿e, naprawde straciła kondycje.

opuscił dom. Najpierw pracował jako kierowca cie¿arówki, robotnik na platformie wiertniczej i na ranczo w Montanie, gdzie pózniej był te¿ przewodnikiem wedkarskim. Miał własna łódke, prowadził firme produkujaca czesci zamienne do samochodów cie¿arowych i dorobił sie w koncu niewielkiego majatku. Potem zaczał kupowac i sprzedawac drobne przedsiebiorstwa w okolicach Seattle i w jakis sposób został 159 konsultantem, z którego usług korzystały te¿ całkiem spore firmy. Piec lat temu nagle zaniechał tej działalnosci i osiadł, prawdopodobnie dysponujac wystarczajacymi zasobami finansowymi, w jakiejs zapomnianej przez Boga i ludzi miescinie w Oregonie. Devil's Cove. To do niego pasowało. A teraz wrócił. Z powodu wypadku? Czy aby, jak twierdzi, pomóc bratu w prowadzeniu firmy? Paterno zastanawiał sie, jakie problemy mo¿e miec gigantyczna i na pierwszy rzut oka tak swietnie prosperujaca korporacja jak Cahill Ltd.? Detektyw pochylił sie do przodu i wypluł gume do kosza na smieci. Raport dotyczacy Nicka odło¿ył na bok. http://www.epsychoterapiawarszawa.edu.pl - Wiem, ale... - powiedziała Marla przez scisniete gardło i potrzasneła głowa. - Cały czas powtarzam sobie, ¿e przecie¿ 138 jest coraz lepiej. Mam takie przebłyski pamieci... przypominaja mi sie rzeczy, które robiłam, niektóre wiele lat temu, inne całkiem niedawno. Ale niestety nie moge powiedziec: „Tak, przypominam sobie ciebie”. Bo tak nie jest. Cholera. To takie dziwne. Nie pamietam w ogóle, ¿ebym kiedykolwiek grała w tenisa. - To dobrze. Bede mogła udawac, ¿e zawsze cie ogrywałam. - A to nieprawda? - Kompletna bujda. Przy twoim serwie zupełnie

zamknał notatnik i wsunał go do kieszeni. - Mówiłem ju¿ o tym z pania Cahill. Nie jest o nic oskar¿ona. - Alex wspominał o nieumyslnym spowodowaniu smierci. Marla zdretwiała. Strach sciał jej krew w ¿yłach. Czy to Sprawdź tylko troche notatek i to, co było na twardym dysku komputera. - Wyglada na to, ¿e chciała napisac ksia¿ke. O adopcjach. Wykorzystujac prawdziwe przypadki. Troche faktów, troche fikcji, musze jeszcze przyjrzec sie temu dokładniej. - Paterno bawił sie ołówkiem. - Mo¿e warto byłoby te¿ poobserwowac dom Cahillów - powiedział, marszczac brwi. - Na wszelki wypadek. - Ale po co? Paterno skrzywił sie i wypluł gume do kosza na smieci. - Sadze, ¿e ktos próbuje zamordowac Marle Cahill. - Jezu, Tony - ¿achneła sie Janet, opierajac sie o futryne. - Dlaczego? - Sprawdzam to. Na razie moge ci powiedziec, ¿e ona jest