- A potem ruszyłas nie wiadomo dokad z kobieta tak

spodziewajac sie ujrzec Aleksa. Wstrzymała oddech, nie spuszczajac oczu z drzwi, w których ukazała sylwetka me¿czyzny. - Marla? - Nick! - Odetchneła z ulga. Nick. Dzieki Bogu. Nick wszedł do pokoju, zamykajac za soba drzwi. Nagi do pasa, miał na sobie tylko stare, zniszczone d¿insy. - Wszystko w porzadku? - Jego głos był balsamem dla jej duszy. Pod powiekami poczuła piekace łzy. - Wydawało mi sie, ¿e krzyczałas... - Mo¿liwe. To znaczy... Tak, na pewno. - Wyciagneła dłon spod materaca, wypuszczajac rewolwer. - Miałam sen, zły sen, ale wydawał sie taki realny. - przeczesała krótkie włosy palcami obu rak. - Snił mi sie Alex... oskar¿ał mnie, ¿e chce 404 odebrac mu dziecko, groził mi... groził, ¿e mnie zabije. Ale to zdarzyło sie naprawde. Wiem, ¿e sie zdarzyło. Stalismy w holu, a on był taki... taki... wsciekły. Zimny. - Zamkneła oczy i oparła głowe o poduszke. - Bo¿e, to było straszne. - Ale teraz ju¿ wszystko w porzadku? - spytał Nick. http://www.epompyciepla.biz.pl gwałtownie za zakretem. Cie¿arówka, nadje¿d¿ajaca z przeciwnej strony, zaczeła hamowac, ¿eby uniknac zderzenia z pania – albo z czyms, na co pani nie chciała wpasc. Zło¿yła sie i przeleciała przez barierke po jednej stronie drogi, a pani samochód po drugiej. Pamela nie zapieła pasa. Wypadła z samochodu i złamała kregosłup. Zgineła na miejscu. - Marla zadr¿ała z przera¿enia. W jej gardle wyrosła twarda kula. - Cie¿arówka, staczajac sie zboczem, uderzyła w drzewo i eksplodowała. Ktos dostrzegł wybuch i zadzwonił na 911. Chwile pózniej pojawili sie pierwsi swiadkowie, starsze mał¿enstwo jadace samochodem na północ. Marla zamkneła oczy. Była wstrzasnieta. Nagle cała scena staneła jej przed oczami jak ¿ywa. Pod powiekami czuła

sie teraz mniejsza, drobniejsza ni¿ jeszcze przed chwila. Nick wiedział, ¿e to czyste szalenstwo, ale nagle miał ochote ja 78 pocieszyc, powiedziec, ¿e wszystko jakos sie uło¿y, szybko jednak przypomniał sobie, gdzie jest jego miejsce. Poza tym mieli do czynienia z Marla, a ona zawsze sama sobie poradzi. Sprawdź - Dochodzi do siebie. - To dobrze. Zadzwon do mnie. Teraz prawie cały czas jestem w domu. Numer ten, co zawsze. - Pogrzebała w swojej torebeczce i wyciagneła wizytówke. - Prosze. - Wetkneła mu w dłon kartonik. Nick zauwa¿ył zło¿one jak do modlitwy rece w jednym rogu, a w drugim imie, nazwisko, adres i numer telefonu Cherise wraz z danymi jej me¿a, wielebnego Donalda, i adresem koscioła, do którego nale¿eli. - Wiedz tak¿e - 152 poło¿yła drobna, miekka raczke na jego dłoni - ¿e modle sie za Marle. Za Aleksa. Za ciebie. Donald tak¿e sie modli. - Czy to nie krzepiace? - zadrwił. - Owszem, tak, jesli nad tym zastanowic.