by trzymali jezyk za zebami. Mo¿liwe, ¿e to on stał te¿ za

397 Dzis w nocy nic nie mo¿e ju¿ zrobic. Musi udawac, ¿e wszystko jest w porzadku, jak zwykle. Musi uspic czujnosc Aleksa, przekonac go, ¿e o nic go nie podejrzewa. O Bo¿e, gdyby tylko Nick był tu z nia teraz, pomyslała zrozpaczona, potem jednak skarciła sie za te potrzebe meskiego wsparcia. Mo¿esz sama dac sobie rade, Marla, musisz dac sobie rade. Twoje dzieci polegaja na tobie. Wsadziła rewolwer pod materac, zrzuciła szlafrok i wsuneła sie pod kołdre. W tej samej chwili usłyszała, ¿e drzwi pokoju Aleksa otwieraja sie cicho, a zaraz potem rozległy sie jego cie¿kie kroki. Zatrzymał sie pod jej drzwiami. Zamkneła oczy, starajac sie oddychac normalnie. Wolno. Równo. Spokojnie, powtarzała w myslach, tylko spokojnie. Rozluznij sie. Drzwi sypialni skrzypneły. Marla udawała, ¿e jest pogra¿ona w głebokim snie, oddychała miarowo, usiłujac sie nie ruszac, choc serce biło jej jak oszalałe. Alex podszedł bli¿ej i stanał przy łó¿ku, pochylajac sie nad nia, tak jak tamten człowiek w ubiegłym tygodniu. Czuła jego oddech na twarzy i z trudem powstrzymywała sie od krzyku. http://www.eogrzewaniepodlogowe.biz.pl zaraz rozpłacze. Zdołała sie jednak opanowac. Uniosła głowe. - Usunełam cia¿e. 383 - To był twój pomysł? - Nick spojrzał na Roberta, który tylko wzruszył ramionami. - To był problem... to znaczy decyzja Julie. Ja sie nie sprzeciwiałem. Zrobiła, co chciała. - A co z wielebnym? Czy kiedy udzielał ci duchowych porad, zachował sie niestosownie? - spytał Nick łagodnie. Julie spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami. Zaczeła obgryzac paznokiec kciuka. -Julie? - On... on był dla mnie dobry - powiedziała i po jej policzku spłyneła łza. Nerwowo obgryzała paznokiec.

w której konczy sie gaz - rozjasniały mrok zaledwie na ułamek sekundy i zaraz zgasły. Detektyw Paterno błysnał swoja odznaka, a Marli serce podeszło do gardła. 80 - Przykro mi, ¿e niepokoje pania w szpitalu - przeprosił Paterno. Sprawdź w cos, czego nie rozumie. W cos niebezpiecznego. Cos, co kosztowało ju¿ ¿ycie Pam Delacroix i Charlesa Biggsa. A przecie¿ dwukrotnie niewiele brakowało, by i ona sama zgineła. Bo¿e, nikt nie jest bezpieczny. Musi stad uciekac, zabrac dzieci i wiac. Pózniej, kiedy bedzie ju¿ spokojna o Jamesa i Cissy, zastanowi sie, co dalej. Ale jedno było ju¿ jasne: Alex kocha inna kobiete. Prawdopodobnie Kylie Paris, która mo¿e byc jej przyrodnia siostra. Dr¿ac, przeszła przez garderobe i pokój Aleksa. Otworzyła kluczem drzwi apartamentu, a potem odemkneła zasuwe. Teraz ju¿ o nia nie dbała. Z trudem opanowujac strach, ruszyła po miekkiej wykładzinie do swojej sypialni. 397