- Nie kłóciliśmy się - obojętnie sprzeciwił się Len.

- I nie tylko tamtej... - zauważyła cicho Angela, wciąż zdruzgotana tym, co Lizzie po tylu latach wyznała jej na temat rzekomo idealnego zięcia. - Tego mu nie powiem. Ani teraz, ani w ogóle. - A Edwardowi? - On chyba nie chce wiedzieć. - A jeśli? - Nie wiem... Może jeśli sam mnie zapyta, jak będzie starszy. - Umilkła na chwilę. - Jack ma tylko dziesięć lat. Bóg wie, że już odebrano mu tak wiele, a w przyszłości czeka go jeszcze mnóstwo cierpienia. - Wiem. - I prędzej szlag mnie trafi, jeśli dopuszczę, by okradziono go i z tego ostatniego kawałeczka dzieciństwa! Zgadzasz się ze mną? - Oczywiście, masz rację. 119 Pogrzeb Christophera odbył się w trzeci poniedziałek listopada. Dzień wstał mglisty, ale późnym popołudniem niebo się przeczyściło i zapanowała http://www.edomkidrewniane.com.pl/media/ i rozejrzała się po wielkim salonie. Pomimo wczesnej pory goście już bawili się doskonale. Kręcił się wśród nich fotograf, któremu chętnie pozowali, w nadziei że ich zdjęcia znajdą się w którymś z czasopism opisujących życie sławnych ludzi. Obciągnęła czerwoną sukienkę, bezskutecznie próbując ją wydłużyć choć tyle, by przykrywała udo przynajmniej do połowy. Lulu nie zwykła się skromnie ubierać, a jeśli dodać do tego wzrost Carrie, to okazało się, że prawie całe nogi ma odkryte. Do tego jeszcze ten dekolt, prawie do pasa... Carrie czuła się w tej sukience bardziej rozebrana aniżeli ubrana. Nie odgarnęła spadających jej na oczy czarnych

Pisnęła kilka razy, zamachała gwałtownie rączkami i Ash przeraził się, że zrobił coś nie tak. - Tylko bez łez, bardzo proszę - przestrzegł. - Jak ci się tu nie podoba, usiądziemy gdzie indziej. Laura uspokoiła się i wbiła w niego spojrzenie, jakby czytała każde spływające z jego ust słowo. Sprawdź ranka? - Nie, już panu mówiłem. - Ale wspomniał pan o tym napięciu... - To ona wspomniała. - Po cóż miałaby mówić, skoro nie była to prawda? - Nie wiem - odparł z rozpaczą Tony. - Może tak sobie, skąd mam wiedzieć? Nie wyglądała na zdenerwowaną, narzekała tylko, że nie może wyjść, bo ma prasowanie. Więc powiedziałem, żeby poszła, bo jej to dobrze zrobi. I koniec. - Niestety, jeszcze nie. - Keenan widział, że Patston walczy ze łzami. Kilka spływało mu już po policzkach, jedna trafiła do kącika ust. - Więc nie