- Do diabła, gdzież ona się podziała? Powinnaś wiedzieć. Chciałbym, żebyś zadbała o kilka osób, które dla mnie

podpisaniu paktu z diabłem. I ¿e wkrótce bedzie musiała za to zapłacic. 16 Janet Quinn wsuwała ju¿ rece w rekawy swojej kurtki, szykujac sie do wyjscia. - I co pani Cahill miała nam do powiedzenia? - spytała, wstapiwszy po drodze do biura detektywa Paterno. - Niewiele wiecej ponad to, co powiedziała mi przez telefon – odparł, stukajac koncem ołówka o blat biurka. - Dodała tylko, ¿e wydaje jej sie, i¿ ktos włamał sie do jej sypialni i groził jej smiercia. Mo¿e ktos podał jej jakis srodek, na skutek czego omal nie udławiła sie własnymi wymiotami. Wtedy miała jeszcze zadrutowane zeby. Z tego powodu wzywali ambulans. Janet wzniosła oczy do góry. - Wierzysz jej? - Prawde mówiac, sam nie wiem, w co wierzyc - przyznał Paterno. - Przyjechała tu nie z me¿em, ale ze swoim szwagrem. Miała z nim romans, zanim wyszła za jego starszego brata. - Jej ma¿ pewnie jeszcze nie wrócił z pracy. http://www.earanzacja-wnetrz.com.pl/media/ fałszywa ¿ona? Ju¿ kiedys jechała ta winda. Była tego pewna. Kolana sie pod nia ugieły, nagle zaschło jej w gardle. Strach walczył z ciekawoscia. Czuła, ¿e musi sie dowiedziec, kim naprawde jest i co kryje sie za drzwiami mieszkania Kylie Paris. Ale na ta mysl ogarniało ja przera¿enie. Musisz sie tego dowiedziec. Nie masz wyboru. Nick stał przy niej, nie spuszczajac wzroku z metalowej tablicy z numerowanymi przyciskami. Czekał cierpliwie, a¿ winda sie zatrzyma. Był czujny i napiety, ¿yły na karku wystapiły mu wyrazniej. W małej kabinie było ciasno i duszno. James westchnał i zaczał cicho gaworzyc. Marla zamkneła oczy. Obojetne, ile bedzie ja to kosztowało, nie odda synka.

- Och, nie zapomnę - odparł Levinson z uśmiechem w głosie. - Zamierzam znaleźć na temat tego kolesia wszystko, co się da. 160 - Dobrze. Przez chwilę milczeli, a potem prywatny detektyw powiedział: - Skoro już o tym mowa, pomyślałem, że mógłbym ci pomóc w odnalezieniu matki. Sprawdź - Oczywiscie. Na drugim koncu biblioteki znajdował sie spory barek. Nad nim unosił sie zapach brandy i dymu papierosowego. Przeszły przez korytarz, mijajac po drodze lekko uchylone drzwi do pokoju. Marla zajrzała do srodka i natychmiast domysliła sie, ¿e musi to byc pokój Eugenii. Poczuła ledwie uchwytny zapach jej perfum. Pod jedna ze scian, koło drzwi do łazienki, stało wielkie rzezbione ło¿e. Osłoniete muslinowa 130 firana drzwi balkonowe prowadziły na mały taras. W kacie znajdował sie niedu¿y kominek, ozdobiony recznie malowanymi kaflami. Obok stał antyczny sekretarzyk i mała, dwuosobowa kanapka.