- zaproponowała Joannę. - Zanim się do

- Nigdzie mnie nie zawoził. - Wręcz przeciwnie. - Maggie uśmiechnęła się słodko. - Alkohol powoduje pewne luki w pamięci - dodała. Ash z głuchym jękiem chwycił się za głowę. Nie mógł uwierzyć: spił się tak, że nie pamiętał wizyty w szpitalu. - Aha - ciągnęła. - Pewnie ucieszy cię wiadomość, że nie masz złamanych żeber, potłukłeś się tylko, to wszystko. - Mówiłem od początku. - Jak już będziesz dziękował Rory'emu, nie zaszkodzą i przeprosiny. - Za co mam go przepraszać? - Ash zaczynał być ciekaw, czego jeszcze się dowie. - Kiedy usiłował położyć cię do łóżka, obrzuciłeś go stekiem wyzwisk. Co prawda z ulgą przyjął wiadomość, że to Rory, a nie Maggie, zdejmował z niego ubranie, ale to jeszcze nie powód, żeby miał od razu przepraszać brata. Zaplótł ręce na piersi niczym uparty dzieciak. http://www.e-szambabetonowe.info.pl Ash uniósł głowę, dłoń znieruchomiała w powietrzu. - Co z tobą? - zapytał zniecierpliwionym tonem. - To takie smutne... - chlipnęła Maggie. - Co? - To. - Wskazała wyrzucone na podłogę rzeczy Star. - Pomyśleć, że to wszystko, czego się dorobiła. Ashowi zrobiło się głupio. Nie chciał zastanawiać się, kim była dziewczyna, której dobytek przetrząsał. Wolał nie zastanawiać się nad jej życiem, tym bardziej nad rolą, 72 jaką w tym życiu odegrał jego ojciec. Jeszcze bardziej wzdragał się przed pytaniem, czyj ego interwencja, o ile wkroczyłby w porę, cokolwiek mogła zmienić.

- Będę tu tak długo, jak rodzina Elaine, czyli do R S piątku - powiedziała cicho. Uznała, że lepiej będzie nie zaogniać i tak już nieprzyjemnej sytuacji. - Potem wracam do Londynu, do swoich codziennych zajęć. - W porządku - zgodził się Nik łaskawie. - Zostań Sprawdź - Nie myśl o tym, patrz na niego teraz. - Ściskał ją lekko za rękę, wskazując wzrokiem synka, a ona przyznawała mu rację, bo Jack właśnie grał w coś z Edwardem albo głaskał Sophie po włosach (co uwielbiał), albo czytał „Harry'ego Pottera", oglądał film, słuchał płyty czy po prostu odrabiał lekcje. Jeszcze nie, Boże, proszę... Nigdy. - Jesteś jakaś nieswoja. Oto cały Jack Wade, któremu w żaden sposób nie da się zamydlić oczu. Więc, Lizzie Piper, lepiej weź się w garść. - Trochę boli mnie głowa - skłamała. - Nic wielkiego. - Na pewno?