- Co?! - wykrzyknał Nick. - Jak to? Dlaczego?

tajemnice. Włożyła sandały i wyjęła z komódki gumkę, związała włosy w niedbały kok i zbiegła tylnymi schodami do kuchni. - Nińa. - Lydia, która postawiła sobie za cel podkarmienie Shelby, przygotowała tacę z owocami, serem i krakersami. - Właśnie robiłam twojemu ojcu drinka. - Uśmiechnęła się tak szeroko, że widać było złotą koronkę na jednym z zębów. - Co byś chciała? - Wezmę szklankę herbaty z lodem - odparła Shelby, stukając klapkami po terakotowej posadzce. - Ukroję ci plasterek cytryny... - Dziękuję, Lydio, naprawdę. Doceniam to. Ale dam sobie radę sama. Chociaż Shelby uwielbiała kobietę, która opiekowała się nią od śmierci matki, nie potrafiła znieść myśli, że Lydia miałaby się o nią troszczyć jak o bezradne dziecko albo, co gorsza, rozpieszczoną księżniczkę: córeczkę bogatego człowieka. Za długo prowadziła niezależne życie i, mieszkając sama, przywykła do samodzielności. Zignorowała urażone spojrzenie Lydii, wrzuciła kilka kostek lodu do wysokiej szklanki, nalała herbaty ze schłodzonego dzbanka i sama wkroiła sobie do niej plasterek cytryny, a potem poszła za Lydia na tylną werandę, gdzie jej ojciec już sączył martini. - A więc postanowiłaś zostać - stwierdził, wyraźnie zadowolony, a ona usiadła naprzeciwko niego, przy stole ze szklanym blatem. W górze wirowały wentylatory. - Pomyślałam, że łatwiej mi będzie porozmawiać z tobą. - Zamieszała swój napój. Lydia zaczęła narzekać na ogrodnika, wyrwała kilka suchych płatków z petunii w wielkich donicach stojących w pobliżu tylnych drzwi i pognała do kuchni, gdy usłyszała głośne brzęczenie zegara. http://www.e-szambabetonowe.edu.pl - Tak myslisz? - Całe mnóstwo - burknał, choc wiedział, ¿e poszczególne czesci układanki zaczynaja do siebie pasowac. Poczuł znajomy, palacy ból w ¿oładku. Siegnał do szuflady, w której trzymał tabletki na nadkwasote. - Có¿, dopóki nie znajdziemy dowodów, to tylko hipoteza. - Jezu - wyszeptał Paterno, spogladajac na Janet cynicznie. - Nie wiem, czy to kupuje. Za du¿o w tym luk. - Otworzył buteleczke, wyjał kilka tabletek i wło¿ył je do ust. - A gdyby ktos sie dowiedział? Gdyby ktos z domowników albo pracowników szpitala odkrył oszustwo i puscił farbe? A gdyby Kylie poroniła albo urodziła dziewczynke... do diabła... to po

Czy ktos - ten intruz, który wdarł sie do domu, jesli istotnie ktos sie wdarł - dosypał jej do wody albo do jedzenia jakis srodek wywołujacy wymioty? Zakołysała sie na pietach. Tom powiedział, ¿e dostawała triazolam, lek, o którym nigdy wczesniej nie słyszała. Wstała, oparła sie o porecz i spojrzała na drzwi gabinetu Aleksa. Za nimi kryło sie cos wa¿nego. W Sprawdź na zmiane. - Nareszcie dobre wiesci - powiedział Nick, wygladajac przez okno. Miał nadzieje, ¿e w jego głosie nie dosłyszano sarkazmu. Deszcz spływał po szybach kretymi stru¿kami, zamazujac widok. - To nie sa dobre wiesci, Nick. Ale nic wiecej nie moge zrobic. -Alex wygladał teraz, jakby miał znacznie wiecej ni¿ swoje czterdziesci dwa lata. Był zmeczony. Miał dosc tego całego zamieszania. Wrzucił kilka kostek lodu do szklanki z wygrawerowanym herbem Cahillów, smiesznym symbolem rodzinnego zamiłowania do zbytku. Nalał alkoholu i po chwili Nick dostał swoja szkocka. - Za lepsze dni. - Alex pociagnał długi łyk ze swojej