Street, bo chociaż powiedziała Stacey, że nie może wrócić, znienacka

RS 256 - Sam przyznałeś, że zabicie mnie jest jednym z twoich głównych celów. - Powiedziałem też, że tego nie zrobię. - Na razie - przypomniała. - Musimy połączyć siły i pokonać go. Tym razem na dobre. Ciągłe trzymał dłonie na jej ramionach, jego twarz znajdowała się tak blisko. Te oczy... Jak mogła ich nie rozpoznać? Zadrżała, lecz nie wiedziała, czy z pragnienia, czy z lęku przed zagrożeniem z jego strony. Nie mogła mu ulec, musiała oprzeć się pokusie, on jednak dotknął jej twarzy. Może jeszcze i wtedy zdołałaby się oprzeć, ale on szepnął: - Igrainia... W tym jednym słowie zdołał zawrzeć całą tęsknotę, która przetrwała wieki, całą radość z minionego szczęścia i cały ból z powodu jego utraty. I gdyby w tym momencie zamierzył się na nią, nie zdołałaby się cofnąć ani odwrócić. Ujął w dłonie jej twarz, nieskończenie czule przesunął kciukami po http://www.e-projektydomow.com.pl lasach i będziesz nasłuchiwać wycia wilkołaków? - spytała Maggie. - Dokładnie. - Jessica uśmiechnęła się. - Wracam za tydzień. Sean roześmiał się. - Och, Jessica raczej nie musi bać się wampirów i wilkołaków, w końcu mieszka w Nowym Orleanie, gdzie mamy wudu oraz tych wszystkich wariatów, którzy uważają się za zombie i wampiry. - Twój mąż dobrze mówi - rzekła Jessica do Maggie, lecz ta nie wyglądała na przekonaną. - Wiem, ale... ale nie umiem tego wyjaśnić. Nie podoba mi się, że tam jedziesz i już. - No cóż, jadę i na pewno będzie to niezapomniane przeżycie. Dzięki, że tak się o mnie troszczycie, jesteście kochani. Dobranoc. - Uściskała ich kolejno i wyszła, po drodze mijając scenę, by pomachać na

widziała. Jak daleko odpłynął? Gdzie jest? Poczuła rękę na plecach, z wrażenia zakrztusiła się wodą. Dane. Wypłynął za nią. - Powiedziałem ci, żebyś się wynosiła z wody! - Nie krzycz na mnie! - Kelsey, ktoś próbował ciebie zabić! Sprawdź nie spała jednak, lecz wyobrażała sobie, jak wstaje, przechodzi do pokoju Bryana, budzi go i... Ta wizja powodowała jeszcze większą udrękę niż przerażające sny, więc Jessica z jękiem ukryła twarz w poduszce. Bryan zszedł na dół bardzo wcześnie, przekonany, że przyjdzie mu szukać porannej kawy gdzieś na mieście, lecz ku jego zaskoczeniu w RS 86 kuchni już działał ekspres, przy nim z filiżanką w ręku czekała Stacey, a na jednym z taboretów przycupnął jakiś mężczyzna i czytał gazetę. Był żylasty, chudy niczym szkielet, lecz mimo to sprawiał wrażenie silnego. Twarz miał ogorzałą, długie włosy trochę potargane. Słysząc kroki, gwałtownie poderwał głowę, widok obcego wyraźnie go zaalarmował.