prostu płynął, uprawiając z nim swoje małe gierki - wydłużał się,

wrażenie, że dusza jej powędrowała do nieba. Oto, za czym cały czas tęskniła. Była to miłość. Zawsze wiedziała, że przyjdzie. Czuła, że szczęście przepełnia i rozświetla jej serce. Rozdział 7 Tempera przechadzała się po ogrodzie willi Caravargio w Rzymie, podziwiając wspaniałe rzeźby rozstawione wśród cyprysów. Miała na sobie błękitną szyfonową suknię. Wyglądała w niej jak madonna, która właśnie zstąpiła z obrazu arcymistrza. Kolor sukni współgrał z barwą kwiatów, obficie otulających kamienną balustradę i cokoły posągów. Właśnie zachodziło słońce. Na Rzym opadała złota poświata, która jednocześnie zdawała się unosić znad miasta. Tempera doszła do miejsca, z którego roztaczał się jeden z najpiękniejszych na świecie widoków. W dole widać było całe miasto, przypominające dziecinną zabawkę z klocków. Na tle złotego nieba rysowała się kopuła katedry Świętego Piotra. http://www.e-fizjoterapia.edu.pl Tempera nie uczestniczyła do tej pory w życiu towarzyskim. Było bowiem nie do pomyślenia, aby panna, która nie została jeszcze oficjalnie przedstawiona w salonach, bywała na przyjęciach. Mimo to zdążyła już poznać kilka 13 liczących się w towarzystwie osób, które zasięgały u jej ojca opinii na temat sztuki. Ludzie ci czasem odwiedzali ojca w domu, co było dość niezwykłe, gdyż zgodnie ze zwyczajem to on powinien chodzić do nich. Podczas choroby matki i po jej śmierci ojciec często gawędził o nich z Temperą, choć — naturalnie — najwięcej uwagi poświęcał ich cennym obrazom. Czasem jednak, w sobie tylko właściwy, dowcipny sposób umiał w kilku zdaniach nakreślić ich portrety,

mocniej przebija zewnętrzną powłokę chłodu, Matthew był w stanie zapytać tylko o jedno: czy doktor życzy sobie otrzymać honorarium natychmiast, czy woli przysłać rachunek. Uzgodniwszy tę kwestię, odprowadził Lucasa do drzwi i podziękował za wizytę. Kiedy się odwrócił, wszystkie trzy siostry stały w przejściu, blokując mu drogę do kuchni. Sprawdź - Patrzy? - No wiesz, jak - dodała znacząco. Sylwia zaniemówiła. - Wiedziałam! - wykrzyknęła Imo. - Wiedziałam, że mi nie uwierzysz! Sylwia kręciła głową w kompletnym oszołomieniu. - Imo, chyba nie myślisz... - Wzięła głęboki oddech. - Powiedz mi dokładnie, o co ci chodzi. - No, że tak się gapi, kiedy jesteśmy sami... Na moje piersi... i nogi. Gapi się tak, jak niektórzy faceci na ulicy, jak jakiś zbok. - Warga jej drżała. - To dlatego wciąż jest mi niedobrze, dlatego nie mogę spać! Cały czas się boję, że wejdzie do mojego pokoju. - Ale nie wszedł, prawda? - Sylwii serce waliło jak młotem. - Imogen! Czy on kiedykolwiek wszedł do twojego pokoju? - Nie... Przynajmniej...