dy i Kimberly. Obiecał córkom dzień spędzony wspólnie z ojcem i postawił

do ludzi najbardziej wylewnych. Tacy już są. – Przerwała. – Myślicie... myślicie, że problemy Danny’ego spowodował mój powrót do pracy? Quincy uśmiechnął się do niej serdecznie. – Nie, pani O’Grady. To, że pani pracuje zawodowo, nie znaczy, że jest pani złą matką. Kobiety, które decydują się zostać w domu, też mają kłopoty z dziećmi. Sandy skinęła głową. Nigdy głośno nie przyznałaby się do tego, ale ulżyło jej. Po chwili wahania zapytała: – Mój syn już wcześniej miał problemy emocjonalne. A teraz, w najlepszym przypadku, był świadkiem trzech brutalnych morderstw. Jak to na niego wpłynie? – Musi wyrzucić wszystko z siebie. Tłamszenie emocji tylko pogorszy sprawę. – Wzrok Quincy’ego prześlizgnął się na Rainie. – A jeśli... jeśli zrobił coś złego? Quincy nie odzywał się przez chwilę. – Będzie potrzebował intensywnej pomocy – powiedział w końcu. – Niewykluczone, że dręczy go poczucie winy i nienawiść do samego siebie. Ktoś musi mu pomóc pogodzić się z tym, co się stało. W przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że po prostu zignoruje wyrzuty sumienia. Zacznie uważać się za bezlitosnego zabójcę i stanie się nim. Rozległo się pukanie. Luke Hayes wetknął głowę do pokoju. Jego wzrok padł na Sandy. – Już czas. – Już? http://www.domy-drewniane.net.pl – W moim gabinecie, już mówiłem. To jakieś szaleństwo! Za każdym razem, kiedy próbuję pomóc... – Danny wspominał ci kiedyś, że spotkał się ze swoim korespondentem? – kontynuował bezlitośnie Quincy. – Z nowym kolegą? Z kimś spoza miasta? – Nie pamiętam... – No Lava, panie Mann. Wiedział pan, że Danny dostawał maile. Wzbudziły pana podejrzenia, prawda? Danny powiedział coś, co pana zastanowiło, ale pan to zlekceważył. A teraz się pan boi. Pokpił pan sprawę. Był pan jego psychologiem i zawiódł go. Richard Mann zaczął ciężko oddychać. Nad górną wargą pojawiły się krople potu. – Ja... ja... Quincy pochylił się do przodu. W pełni kontrolował sytuację. Jego głos zabrzmiał nieco metalicznie. – Stoi pan kilkadziesiąt metrów od grobów dwóch zamordowanych dziewczynek, panie

zamiera w jego oczach. Chwilę potem nadbiegł Quincy. Poznała go po zapachu. Pochylił się i przytulił ją do siebie. – Przyjechałem jak najszybciej – wyszeptał. – Obiecałem ci. Teraz widziała też innych. Abego Sandersa. Luke’a Hayesa. Shepa O’Grady. I Danny’ego, który ze łzami na policzkach tulił się do ojca. Sprawdź pani o tym swojemu ojcu? Kimberly znów spuściła głowę. - Nie. Chociaż nie wiem. Wmawiam sobie, że nie powinnam go niepokoić, ale ostatecznie chyba nie o to chodzi. Myślę... Nie chcę być spięta, nerwowa. No, wie pan, jak Mandy. Doktor Andrews skrzywił się. Rozsiadł się wygodnie. Kimberly pierwszy raz zauważyła, że był naprawdę zaniepokojony. Zmarszczki na jego twarzy pogłębiły się, a jego spojrzenie nie było już tak surowe jak zawsze. Przez chwilę wydawał się prawie człowiekiem. - Muszę pani coś wyznać, panno Quincy. Być może to właśnie ja jestem źródłem pani kłopotów. 139 - Co pan chce przez to powiedzieć? - Kimberly wyprostowała się, a jej