zobaczył, że przystaje na stopniach przed wejściem. Może po to, by nabrać śmiałości? A

- Owszem. Za to nie brak mi wielu innych talentów, które by cię zapewne zadziwiły. Coś w jego spojrzeniu sprawiło, że mu uwierzyła. - No i co? Co dalej, dziewczyno? Dlaczego się wahasz? Nie lubisz mnie? - Lubię. - Nie zamierzam cię prosić. Przestań ze mną grać w kotka i myszkę. Spurpurowiała. Co ma odpowiedzieć? Nagle daleki odgłos przyciągnął jej uwagę. Tętent kopyt. Poczuła, że krew krzepnie jej w żyłach. Zapomniała o lordzie Alecu, usiłując przeniknąć wzrokiem ciemność. Przy mdłym świetle latarni spostrzegła dwóch jeźdźców. Na razie byli daleko, ale zbliżali się nieubłaganie. Już teraz mogła rozpoznać charakterystyczne czapy. Rozglądali się to w jedną, to w drugą stronę, badając każdy odcinek drogi. Ogarnęła ją panika. Za późno. Jeśli zacznie teraz biec, zwróci na siebie uwagę. - Becky, no i co? Jeszcze nigdy w życiu nie miałem tyle kłopotu, by namówić dziewczynę, żeby... - Zgadzam się! Zgadzam! - Nagle zrozumiała, że tylko w ten sposób może uratować ich oboje. Wprawdzie lord Alec był muskularny i postawny, ale za nic nie chciała, by wdał się w walkę z Kozakami. Nie! Już jeden człowiek zginął z jej winy w Yorkshire. A słyszała od Michaiła, że Kozacy ćwiczeni są od małego w okrutnej walce. Gdyby adorator, wiedziony rycerskością, próbował stanąć w obronie Becky, zasiekliby go na śmierć. Nie mogła pozwolić, żeby zginął. Kozacy zbliżali się już do trzeciej z rzędu latarni. Czuła, że zguba jest pewna. Nie chciała, żeby lord Alec ich zaatakował, ale może zdołałby ją http://www.dobrygeriatra.pl wielką wronę, która przysiadła na pniaku po ściętym drzewie pośród stokrotek i polnych kwiatów. Krakanie ptaka działało dziewczynie na nerwy. Wpatrywała się w krętą drogę, widoczną za pieńkiem. Wiodła przez las ku wzgórzu. Z dala dolatywał słaby odgłos morskiego szumu. W izbie, gdzie ją więziono, nie było niczego poza topornym, zbutwiałym stołem i długą ławą w nieco lepszym stanie, stojącą tuż pod ścianą. Spękane płyty posadzki pokrywał kurz. Przemknął po nich duży, brunatny pająk. W dachu, wysoko nad nią, ziała wielka dziura, przez którą mogła ujrzeć niebo, rankiem szarawe, a potem błękitne jak oczy Aleca. Myśl o nim dodała jej siły, lecz jednocześnie zbierało jej się na płacz. Lękała się o niego, a także o Forta i o Rusha, którzy tak dzielnie jej bronili przed Kozakami. Poddała się, rozumiejąc, że inaczej obydwaj zostaną zabici. Nie wiedziała, co się stało z Alekiem. Czy żyje? Czy zabił Michaiła, jak zamierzał? A może zginął? Został ujęty przez ludzi, chroniących regenta, i przez nich uśmiercony? Nie

- Naprawdę cię kocham! – zaparł się, podchodząc do niego szybko. Adam odepchnął go niedelikatnie, przerażony jego słowami. Może i było to tylko bredzenie zauroczonego nastolatka, ale takie słowa zawsze kojarzyły się brunetowi ze związkiem. A on się ich bał. Przerażała go myśl, że mógłby być uwiązany, że nie mógłby być po prostu wolny. I to był główny powód, dlaczego opuścił wtedy Filipa. Wydawało mu się, że ten ich Sprawdź atmosfera ni to wyścigów konnych, ni to uroczystego zgromadzenia. Osiem stołów, przy których miała się odbyć pierwsza tura, umieszczono pod wielkim, przystrojonym barwnymi wstęgami, otwartym namiotem. W pewnym momencie gromadka dzieci, bawiących się piłką, wraz z rozszczekanym spanielem, zawadziła o podtrzymujące go sznury i jeden róg całej konstrukcji niemal się zapadł. Parthenia Westland o mało nie dostała ataku apoplektycznego. Na szczęście wszystko to stało się jeszcze przed rozpoczęciem gry i kilku przytomnych służących zapobiegło katastrofie. Rozpoczynała się pierwsza tura i książęca córka wraz z resztą dam z towarzystwa dobroczynnego zaczęły roznosić napoje orzeźwiające. Wszystkie uśmiechały się z wyższością i nosiły ogromne, przybrane kwiatami kapelusze. Becky, pod ochroną Rusha i Forta, przechadzała się nerwowo tam i z powrotem po obrzeżach terenu, na którym rozgrywał się turniej. Alec początkowo nie chciał się zgodzić,