ciemnych włosów nie wymykało sie z misternie uło¿onej

- I nigdy ci nie powiedział, kto zaadoptował moją córkę? - Nie - odparł stanowczo sędzia. - No, ale ty nigdy go nie zapytałeś, prawda? - Zdaje mi się, że już o tym rozmawialiśmy - burknął lekceważąco. - Musisz to jakoś przeboleć, żyć swoim życiem. Właśnie słyszałaś, jak rozmawiałem ze swoim pomocnikiem o sprzedaży części bydła. Jest ku temu powód. Uzgadniałem z moimi prawnikami sprawę mojego testamentu, a ponieważ i tak tu jesteś, pomyślałem, że może chcesz wiedzieć, co w nim jest. - Co takiego? Nie. To znaczy, będziesz żył długo i nawet nie chcę myśleć, co się stanie, kiedy umrzesz. - No cóż, panienko, będziesz musiała o tym pomyśleć - stwierdził - ponieważ ja nie będę żył wiecznie. - Sięgnął do szuflady, a Shelby wstała. - Mam tu gdzieś kopię... - Nie muszę jej oglądać. - Do diabła, gdzież ona się podziała? Powinnaś wiedzieć. Chciałbym, żebyś zadbała o kilka osób, które dla mnie pracowały albo pomogły mi dostać nominację, i żebyś zajęła się paroma funduszami charytatywnymi, w które była zaangażowana twoja matka... cholera jasna, gdzież ona jest? - Sapnął i zacisnął usta, a potem zatrzasnął gniewnie szufladę. - Hm, w skrócie przedstawia się to tak: ty dziedziczysz wszystko. Wiem, że spodziewałaś się tego, bo jesteś moim jedynym dzieckiem, ale jest pewna zagwozdka. - Nie obchodzi mnie to. - Posłuchaj mnie, dobrze? - Znowu zaczynał wpadać w złość i twarz mu poczerwieniała. - Nie chcę, żebyś sprzedała ten dom czy którąś z posiadłości i... - Wpił w nią surowe spojrzenie. - Oczekuję, że zamieszkasz tutaj. - Co? Och, tato, dlaczego poruszasz ten temat w takim momencie? - zapytała i zauważyła, że jego twarz http://www.dobre-budownictwo.com.pl - Bingo. No cóż, nie zaszkodziłoby wysłuchać historii Katriny. Shelby miała w tym własny interes. Poczuła, że schowany w kieszeni pęk kluczy ojca uwierają w udo. Musiała pojechać do Coopersville, dorobić zapasowe klucze i odłożyć oryginały na miejsce, zanim zostanie zdemaskowana. - Wejdź - powiedziała, szeroko otwierając drzwi. Była sceptyczna. Wprawdzie zawsze wiedziała, że jej ojciec podoba się kobietom i nie żył w celibacie przez ostatnich dwadzieścia parę lat, ale był ostrożny i dyskretny - z pewnością zadbałby o to, żeby nie płodzić nieślub136 nych dzieci, choćby dlatego, że zależało mu na reputacji. Zapewnienia Katriny mogły być oszustwem, sposobem na zdobycie rozgłosu, a poza tym miała więcej niż dwadzieścia jeden, dwadzieścia dwa lata. Może i zaliczała się do świetnych reporterek, ale gołym okiem było widać, że jest karierowiczką. I Shelby niechętnie musiała przyznać, że pod tym względem bardzo przypomina sędziego Jerome’a Cole’a. - Możemy porozmawiać w salonie. - Prowadź.

Idiota! - Nevada wymyślał sobie w duchu. Co on sobie myślał? Seks z Shelby Cole. Głupiec. Masz to, na co zasłużyłeś. Wrzucił trochę siana do żłobu i patrzył, jak klacze zanurzają pyski w paszę. Co było takiego w Shelby, czemu nie potrafił się oprzeć? Przed laty wmówił sobie, że fascynowała go, bo była jedyną córką sędziego Cole’a, zakazanym owocem, wielkim tabu. Ale teraz? - A niech to wszyscy diabli! - burknął. Sprawdź - Mo¿e powinnas wziac valium albo jakis inny srodek uspokajajacy. Jak matka Brittany. Te wszystkie dzieciaki doprowadzaja ja czasem do szału. - Pomysle o tym. - Marla czuła sie jak ostatnia kretynka. - Dobranoc, kochanie. Spij dobrze. - Jasne. - Cissy kiwneła głowa, ale ciagle patrzyła na matke podejrzliwie spod sciagnietych brwi. Rzuciła na rozlany lakier kilka papierowych serwetek. Marla wyszła, zamykajac za soba drzwi, i pospieszyła korytarzem do pokoju Jamesa. Paliła sie tam przycmiona lampka nocna. James spał smacznie w swojej białej poscieli, cudownie nieswiadom zła tego swiata. - Och, koteczku. - Marla czuła, jak łzy ulgi napływaja jej do oczu. Wszystko w porzadku. Jej dzieci sa bezpieczne. Nikt