brzmiało coś niewypowiedzialnie słodkiego i kojącego.

To właśnie wtedy obraz opuści zamek. Tymczasem jeszcze był tutaj, w sypialni lorda, a Tempera musi teraz go odnaleźć. Jednego była pewna — lord Eustace nie bardzo znał się na malarstwie. Kopia, którą posiadał, była dobra, lecz Tempera wątpiła, 128 czy zrodzi się w nim choćby najmniejsze podejrzenie, że to kopia; zwłaszcza że za pierwszym razem widział ją pięknie oprawioną. Hrabia, ojciec Tempery, a może i książę, nie przeprowadzając żadnych testów wyczuliby, że nie mają do czynienia z prawdziwym van Eyckiem. Ale ludzie pokroju lorda interesują się tylko tym. ile na obrazie zarobią. Podejrzewała, że lord znalazł już kupca, może jakiegoś handlarza dziełami sztuki albo któregoś z zamożnych Amerykanów, aż nazbyt chętnych do gromadzenia dzieł dawnych mistrzów. Tacy nie pytają o pochodzenie obrazów. Muszę się dostać go pokoju lorda Eustace'a, powiedziała do siebie Tempera, znaleźć płótno i włożyć na jego miejsce http://www.dobra-medycyna.info.pl - Oczywiście, że ci wierzę. Rozmowa z Ethanem nie wyglądała lepiej. Matthew od dłuższego czasu starał się przemilczać przed bratem fakt, że sprawy mają się coraz gorzej. Wprawdzie Ethan nie należał do tych, którzy wykrzyknęliby: „a nie mówiłem?!", ale Matthew do niedawna miał nadzieję, że znajdzie jakąś ścieżkę przez pole minowe swego zastępczego ojcostwa. Dłużej tak się nie dało. Ethan, przede wszystkim, wydawał się szczerze zmartwiony, choć bardziej samą sytuacją niż uczuciami brata. Każde słowo, jakie wypowiedział, miało w podtekście zawód. Fakt, że Matthew nie potrafi ułożyć sobie stosunków z pasierbicami, wyraźnie go rozczarował, a choć Ethan nie wytknął tego bratu wprost, nie miało to znaczenia. Przecież już wcześniej ostrzegał go przed braniem na siebie

pozbierała, by odwieźć go tam taksówką. - Pomagając Johnowi, pomogę samej sobie. - Czy tak będzie lepiej? - spytał go oficer. - Niepotrzebny mi szpital - upierał się John. - Po prostu chcę wrócić do domu. - Nie zaszkodzi dać się przebadać - perswadowała Flic, biorąc go Sprawdź nastrój. - Jaki masz tatuaż? - Nie twój interes - odcięła się, ale złość powoli jej przechodziła. - Gdzie go masz? - dociekał dalej. - Mogę sam zobaczyć, co przedstawia. Nie ma sprawy. Shey odwróciła się do niego i odpowiedziała ostro: - Nie wydaje mi się. Na jej twarzy pojawił się jednak cień uśmiechu. Tanner odetchnął lżej. - Proszę cię - nalegał. - Myślałam, że książęta nie proszą, a wydają rozkazy. - Książę nie tylko potrafi czasem poprosić, ale umie też przeprosić. Jak na przykład ja teraz. Przepraszam cię, posunąłem