– Czy mógłbym się przysiąść?

był roztrzęsiony. - Możesz poruszać paluszkami? Arturo pociągnął nosem i kiwnął główką. - Tak, tatusiu. Ale nie mogę wyjąć ręki. - Zaraz przyjdzie lekarz dziadka. Wszystko będzie dobrze. Musisz być dzielny i cierpliwie poczekać, zgoda? Chłopczyk wyprostował ramionka, a ojciec pogładził go po głowie. - Świetnie, wyrośnie z ciebie bardzo dobry książę. Niania odłożyła słuchawkę i dygnęła przed księciem. - Wasza Wysokość, wezwałam doktora, zaraz tu będzie. Arturo chciał rozbić wazę, żeby uwolnić rękę, ale książę chyba nie byłby zadowolony. To bardzo cenna waza. - Lepiej tego nie robić, chłopiec mógłby się pokaleczyć. Poczekajmy na doktora. Federico popatrzył na delikatną wazę w kolorze morskiej piany. Pamiątka przywieziona przez mamę z podróży do Turcji, prawie dwadzieścia lat temu. Miała ogromną wartość sentymentalną, ale dla syna poświęciłby ją bez żalu. Po chwili zjawił się lekarz. Arturo wyciągnął rękę. http://www.deskatarasowa.info.pl/media/ porządny hotel. Początkowo tata odmówił. Powiedział, że motel należy do mnie, że chce mi go przekazać. W ten sposób zapewniłby mi utrzymanie do końca życia. - Umilkła. - Wtedy wreszcie zdobyłam się na szczerość. To była dla mnie najtrudniejsza rzecz. Jeszcze teraz ciężko jej było o tym mówić. - Powiedziałam tacie, że prowadzenie motelu nie jest moją życiową ambicją. - Spochmurniała. - Bardzo to przeżył. Było mu przykro. Dla mnie też było to straszne, ale musiałam postawić sprawę jasno. Musiałam. Inaczej byłabym tak załatwiona jak moje

bardzo ożywiają okolicę. Jak się rozwija twoje biuro podróży? Lucy uprzejmie skinęła głową. Ta kobieta zaczynała ją doprowadzać do szału. Może zasugerowała się podejrzeniami Sebastiana, bo w końcu rozmowa sprawiała wrażenie zupełnie normalnej, towarzyskiej konwersacji. – Bardzo dobrze, dziękuję. Mamy mnóstwo pomysłów i Sprawdź swojego ojca. Pierce spochmurniał jeszcze bardziej. - Powiem inaczej. Uważam, że jesteś do niego znacznie mniej podobny, niż myślisz. Pierce wbił w nią przenikliwe spojrzenie zielonych oczu. Najchętniej odwróciłaby wzrok, ale przemogła się. Musi iść dalej, nie może się zatrzymać. - Owszem, tak jak twój ojciec, kochasz swoją pracę. Wybrałeś podobną drogę życiową. Wierzę, że bywały czasy, kiedy od rana do nocy nie wychodziłeś z laboratorium czy ze szklarni, bo byłeś tak pochłonięty badaniami i