Słuchaj, znajdź sobie innego frajera, co? – brunet zatrzymał się nagle, stając przed

dziedziniec i się rozejrzał, ale nigdzie nie dostrzegł uciekinierki. - Becky! - Ach, więc to była pańska zdobycz? Tak też sobie myślałem! Alec obejrzał się gwałtownie. Sąsiad, pianista, szedł przez dziedziniec, kiwając niespiesznie laseczką i paląc cygaro. - Nie widział pan, w którą stronę poszła? - A jakże, pytała mnie, jak trafić na St. James Square. - Roger Manners wskazał laseczką ku Piccadilly. Alec podziękował mu i pobiegł w tamtym kierunku, jeszcze bardziej zaintrygowany niż przedtem. St. James Square? Czegóż ona tam szuka? W tejże chwili spostrzegł ją daleko przed sobą i przyspieszył kroku. Naraz jednak postanowił, że podąży za nią i zobaczy, co zamierza ta smarkula. Tak czy inaczej, rozwikła zagadkę. Jeśli wolała kręcić się w pobliżu, zamyślając o małżeństwie, mógłby ją zrozumieć. Mimo reputacji rozpustnika był przecież krewnym potężnego księcia Hawkscliffe'a i wiedział, że gdyby zdecydował się ożenić, z pewnością uzyskałby od najstarszego brata niemałą część rodowego majątku. Becky nie mogła jednak tego wiedzieć, dlaczego więc oddała się komuś całkiem obcemu, a potem uciekła? To bez sensu. Wkrótce ujrzał, jak sprawdza numer domu, a potem zatrzymuje się przed okazałą rezydencją księcia Westland. Alec znał ten pałac, bo niegdyś bywał tam na przyjęciach, łącznie z debiutanckim balem Parthenii, na którym on, Fort i Rush próbowali nakłonić http://www.deskaelewacyjna.biz.pl/media/ krew krzepnie jej w żyłach. Zapomniała o lordzie Alecu, usiłując przeniknąć wzrokiem ciemność. Przy mdłym świetle latarni spostrzegła dwóch jeźdźców. Na razie byli daleko, ale zbliżali się nieubłaganie. Już teraz mogła rozpoznać charakterystyczne czapy. Rozglądali się to w jedną, to w drugą stronę, badając każdy odcinek drogi. Ogarnęła ją panika. Za późno. Jeśli zacznie teraz biec, zwróci na siebie uwagę. - Becky, no i co? Jeszcze nigdy w życiu nie miałem tyle kłopotu, by namówić dziewczynę, żeby... - Zgadzam się! Zgadzam! - Nagle zrozumiała, że tylko w ten sposób może uratować ich oboje. Wprawdzie lord Alec był muskularny i postawny, ale za nic nie chciała, by wdał się w walkę z Kozakami. Nie! Już jeden człowiek zginął z jej winy w Yorkshire. A słyszała od Michaiła, że Kozacy ćwiczeni są od małego w okrutnej walce. Gdyby adorator, wiedziony rycerskością, próbował stanąć w obronie Becky, zasiekliby go na śmierć. Nie mogła pozwolić, żeby zginął. Kozacy zbliżali się już do trzeciej z rzędu latarni.

innego, gdyby chodziło o jego braci! Poradziliby sobie nawet z całym oddziałem! Ale jego kompani nie byli żołnierzami, tylko porządnymi chłopcami z towarzystwa. Widząc, jak Fort steruje Draksem, popychając go ku Parthenii, Alec miał nadzieję, że przyjaciel przestanie wreszcie grać niemądrą komedię i zyska niepowtarzalną sposobność zdobycia względów bogdanki. Wziął, z podsuniętej mu przez lokaja tacy, nowy kieliszek i podszedł do Kurkowa z Sprawdź ścisnęła w ręce gasidło. Tak na wszelki wypadek, gdyby próbował jej coś zrobić. - Doprawdy, nie musisz uciekać się do przemocy. Zraniłaś kiedyś jakiegoś mężczyznę? - Niejednemu by się należało - odparła gniewnie. - Może i tak - zgodził się i zrobił krok w jej stronę, z ręką wyciągniętą na znak zgody. - Potraktuję cię inaczej niż oni. Nadal była czujna, choć po namyśle uznała, że może to być prawda. - Jak ci na imię? - Wolałabym najpierw dowiedzieć się, kim jesteś. Zaskoczyło go to, ale wzruszył ramionami. - Lord Alec Knight, do usług. - Skłonił się przed nią uprzejmie, z ręką na piersi. Zastanawiała się, czy nadal sobie z niej kpi. - Nie musisz się bać - dodał. - Nic złego ci nie zrobię. Daję słowo, że przy mnie