nienawiedzane przez nikogo. Milla cieszyła się, że ostatecznie nie

szpitalu, powrót do domu i - być może - dopiero wtedy porządnie się wyśpi. Kawa mogła utrzymać ją na nogach, ale nie usuwała uczucia dojmującego zmęczenia. Zastanawiała się, jak udał się wspólny wieczór True i Milli. Znała przyjaciółkę wystarczająco dobrze, by domyślić się, że ta przejrzała ich podstęp i wcale jej się to nie spodobało. True myślał, że zdoła zakręcić się wokół Milli, ale nie znał jej tak jak Susanna. Milla należała do kobiet, które zdecydowanie wolą spódnice od spodni, lubią gotować, urządzać wnętrza i pracować z dziećmi. Kiedyś chciała nawet zostać nauczycielką, ale Susannie wydawało się, że to tylko pochodna jej wielkiego sentymentu do dzieci. Paznokcie Milli były zawsze zadbane, jakby dopiero co robiła sobie manikiur. Susanna znała ją jedenaście lat i nie przypominała sobie, by nawet paznokcie u stóp przyjaciółki choć raz nie błyszczały i nie były starannie opiłowane. Nawet kiedy Milla rodziła, miała paznokcie u stóp pomalowane delikatnym różowym lakierem. Musiał to zrobić David; nie było szans, by kobieta w dziewiątym miesiącu an43 194 http://www.deska-elewacyjna.info.pl/media/ Mężczyzna zatrzymał się, ale nurt potoku niosący Millę ani myślał stanąć. Namoknięty pas szybko rozwinął się na całą długość, Milla poczuła bolesne, bardzo silne szarpnięcie, nie zwolniła chwytu. Twarz Diaza była zacięta, wykrzywiona z wysiłku, zęby kurczowo zaciśnięte. Prawą ręką trzymał się korzenia, lewą usiłował wyciągnąć kobietę z głównego nurtu rzeki. Milla wciąż desperacko kopała wodę nogami, skręcając całe ciało, aż nagle woda złagodziła uścisk i pchnęła ją sama w stronę brzegu, tuż za drzewem. Byli teraz rozdzieleni grubym pniem, wciąż połączeni naciągniętym paskiem. Milli także udało się chwycić korzenia, a jednocześnie zaprzeć stopami o wystający z dna kamień. Prąd rzeki wciąż napierał, ale kobiecie udało się wyprostować drżące kolana i zablokować je w tej pozycji, trzymając się mocno.

mieszkaniu, próbując nadgonić wszystkie inne zaległości. Była przy tym tak zmęczona, że czuła, jakby jej nogi grzęzły w błocie. Od miesięcy nie przespała porządnie całej nocy Dokładnie od jakichś czterech miesięcy, kiedy dziecko w jej brzuchu urosło na tyle, by radośnie uciskać jej pęcherz, i musiała co pół godziny biegać do toalety I tak było nieźle, bo pęcherz uciskają dzieci ułożone nisko, w Sprawdź ich właściciela nic nie cieszyło w życiu. Może i nie spotkało go nic radosnego, pomyślała Milla. Radość pochodzi od ludzi: ze związków, znajomości i przyjaźni, które wiążą ludzi ze sobą, a Diaz był przecież zdeklarowanym samotnikiem. Siedział obok niej, ale czuła, jakby myślami był zupełnie gdzie indziej. - Dowiedziałeś się, kto dzwonił do mnie tamtego piątkowego popołudnia? - spytała Milla, gdy cisza zaczęła się już robić nieprzyjemna. - Nie. Ślepa uliczka, martwa cisza. Czy on mówił dosłownie? Tajemniczy informator był martwy? - W końcu go znajdę - dokończył mężczyzna, a Milla odetchnęła z ulgą. Zadzwoniła jej komórka; Diaz rozejrzał się, zlokalizował