- Skoro Calvert jest dla ciebie za nudny, godzina w towarzystwie Howarda zabije cię,

- Och, już „Robert”? - odezwała się Fiona, sięgając po ciasteczko. - Pozwolił ci tak się do siebie zwracać? - Nalegał. A ja poprosiłam, żeby mówił mi Rose. - Zachichotała, zasłaniając usta ręką. - Odparł, że chętnie nazywałby mnie Promykiem Słońca, ale Rose też może być. - To cudownie, kochanie. Wiem od panny Gallant, że Lucien cię rano wyprawiał. - Tak. Był całkiem miły, mamo. Fiona otrzepała okruszki z wydatnego biustu. - Miły? - Powiedział, że patrząc na mnie, sam ma ochotę wybrać się na piknik. Pani Delacroix się rozpromieniła. - Wiedziałam, że bliskość rodziny dobrze mu zrobi. Nie sądzi pani, panno Gallant? Alexandra otrząsnęła się z marzeń na jawie, w których główną rolę grał Lucien. Czyżby tamto wydarzyło się zaledwie wczoraj? - Tak. Muszę przyznać, że dostrzegam w nim zdecydowaną zmianę. - Może go pani poszuka, panno Gallant, i poprosi, żeby się do nas przyłączył? - Przyłączył? - powtórzyła sceptycznym tonem. - Tak. Rose dla niego zagra. - Mówił, że ma jakieś dokumenty do przejrzenia. - Panno Gallant, jeśli pani taka łaskawa - rzuciła Fiona z lekką irytacją w głosie. - Oczywiście. - Rzuciła skarpetkę w kąt, żeby zająć Szekspira, i wyszła z pokoju. http://www.dentystawroclaw.net.pl/media/ - Proszę, milordzie. Nie chcę się kłócić. Skinął głową i wstał. - Cieszę się, że postanowiłaś zostać do czasu przyjęcia urodzinowego Rose. - Jestem wdzięczna, że mnie pan wczoraj nie zwolnił. Dziwny wyraz przemknął po jego twarzy. - Chciała pani zostać. To nie było pytanie. Alexandra zacisnęła usta i zrobiła krok ku drzwiom. Nie zamierzała okazywać, co naprawdę czuje. Wiedziała, że łatwiej zniesie następne dni, jeśli hrabia będzie myślał, że ona tylko wypełnia swoje obowiązki wobec podopiecznej. - Nie lubię zostawiać nie dokończonych spraw - oświadczyła. - Ja też. Resztę dnia spędziła na domyślaniu się ukrytego znaczenia jego słów, aż w końcu nabawiła się silnego bólu głowy. Na szczęście tym razem Rose grała całkiem nieźle, tak że

- Ja... - Skinęła głową. - Tak. - Jest pani przyjęta. 2 - Przyjęta? Lucien zamknął drzwi, dziwnie poruszony. Dobry Boże, ona jest urocza. - Tak. Kiedy może pani zacząć? Sprawdź - Zawsze jestem szczęśliwy, gdy widzę krewniaczki - odparł lekkim tonem i gestem nakazał służącym wyjść. Gdy do niej podszedł, oczy mu błyszczały. - Niebawem wrócę - obiecał i nachylił się ku jej ustom. Z żarem odwzajemniła pocałunek. - Może tu będę. - Lepiej bądź, Alexandro. - Ruszył do drzwi. - I zachowuj się grzecznie - przykazał na odchodnym. Skrzywiła się, słysząc szczęk zasuwy, i wzięła do ręki tomik poezji. Uśmiech przebiegł jej po wargach, gdy rozejrzała się po najlepiej urządzonej piwnicy win w całej Anglii. 18 Lucien czekał na panie Delacroix w holu. - Ciociu Fiono, mogę zamienić słowo z kuzynką? - spytał uprzejmie. Miał ochotę