- Cicho! Madre, proszę cię - zaklinała ją Vianca, podnosząc słuchawkę telefonu, jakby zamierzała spełnić swoje

czasem. Tak, piekny dom. Zwłaszcza jesli ktos lubi domy, które nie maja duszy. Drzwi frontowe otworzyły sie szeroko i stanał w nich Alex. Wszedł do holu i postawił teczke na najni¿szym stopniu schodów. Zdjał rekawiczki i spojrzał gniewnie na brata. 54 - Mówiłes, ¿e Marla sie obudziła - powiedział z pretensja w głosie, wpatrujac sie w Nicka z uraza. - Powiedziałem, ¿e sie obudziła, popatrzyła na mnie, powiedziała pare słów i znowu zasneła, jesli mo¿na to tak nazwac. - Nicka niełatwo było przestraszyc. - Có¿, przy mnie nigdy nawet sie nie poruszyła, a czesto siedziałem z nia ponad godzine. - Alex rozpiał płaszcz. - Doktor Robertson stwierdził, ¿e nie ma sensu czekac w szpitalu. Zadzwonia, jesli nastapi jakas zmiana. - Przerzucił płaszcz przez balustrade i wszedł do salonu. - Niezłe, co? - Wło¿ył reke do kieszeni marynarki i wyciagnał paczke marlboro. - Po szesciu tygodniach spiaczki, kiedy nie dawała nawet znaku ¿ycia, Marla nagle otwiera oczy, rozmawia z toba, http://www.cyklinowaniewarszawa.net.pl/media/ oczami. - Chyba nie powinnam była tego mówic. - Nie, wszystko w porzadku. Dowiedziałabym sie predzej czy pózniej. - Podeszły do windy. - Powiedziałas „pielegniarz'? Carmen wyciagneła reke i weszła za Marla do windy - Wydaje mi sie, ¿e pan Cahill mówił o me¿czyznie. Jakis Tom... o ile sobie przypominam, ale prosze mnie nie wydac. - Nie wydam - obiecała Marla i po raz pierwszy poczuła, ¿e udało jej sie naprawde nawiazac z kims kontakt w tym wielkim, pieknym i zimnym domu. Jej domu. Wysiadły na drugim pietrze i ruszyły szerokim korytarzem, który, jak przypuszczała, był osrodkiem tego domu. Panował tu półmrok, tylko kilka lamp paliło sie na stolikach

kiedy Nick wyje¿d¿ał z parkingu. - Kylie - powtórzyła. To imie wydało jej sie znajome. Ale dlaczego? Czy to mogło byc jej imie? Nie... niemo¿liwe. Czy znała kiedys kogos o tym imieniu? Zmarszczyła brwi w skupieniu, usiłujac sobie przypomniec własna przeszłosc. Ciagle spowijał ja mrok, jakby ostatnia zasłona jeszcze nie opadła. Sprawdź 322 jego córka. Czy majaczył, czy mówił o czyms, co naprawde zdarzyło sie w jego ¿yciu? - Wiedziałas o tym, ¿e lwia czesc majatku Conrada dostanie sie po jego smierci Jamesowi? - spytał Nick. - Jamesowi? Majatek mojego ojca odziedziczy mój syn? - To jakies szalenstwo. - Tak. - Chwileczke. - Marla podniosła obie rece w obronnym gescie. -Skad to wiesz? - Odrobiłem prace domowa. - Weszyłes. Nick właczył radio. Z głosników popłyneła reklama