- Ale byłam nim - dokończyła z uśmiechem pani domu. - Wejdźcie,

sobie poprzednią noc. Szybko obeszła cały dom, zaglądając również do szaf. Wróciła na ganek. Dane nadal siedział w samochodzie. Pomachała do niego i zamknęła drzwi. Usłyszała, że odjeżdża. Tak, przynajmniej jej połowa bliźniaka jest pusta. Dlaczego więc miała uczucie, jakby ktoś się tu czaił, jakiś intruz? Że przeszukał pokoje? Że przestrzeń została w jakiś sposób naruszona? Spojrzała na zegarek. Dochodziła trzecia. Miała dużo czasu na zbadanie numerów z telefonu Izzy'ego. Poszła do kuchni, postawiła torebkę i wyjęła kartkę. Zaznaczyła numery, które znała. To dziwne, pomyślała, że ma tak wiele związanych z nimi, a przecież teraz nie powinny mieć dla niego znaczenia. Miał wstukany telefon domowy Larry'ego, także jej własny, no i spółki, w której razem pracowali. Domowy Nate'a. I do pracy. Cindy, Dane. Jeden oznaczony JM. Założyłaby się, że to Jorge Marti. Tylko po to, żeby się upewnić, podeszła do telefonu i wybrała numer. Odezwał się automat. http://www.corforte.com.pl - Oboje doskonale wiemy, że wszystko jest możliwe -przypomniał jej sucho. - Ale nie wszystko jest prawdopodobne. - Nadal nie rozumiesz. Kocham moich przyjaciół i ufam im. Będąc na ziemi od kilkuset lat, nauczyłam się dobrze oceniać innych. Znakomicie znam ludzką naturę, wierz mi. - Nikt z nas nie wie na pewno, co kryje się w duszy drugiej osoby. RS 250 - Jesteś mocno cyniczny jak na anioła - zauważyła. - Nie jestem aniołem - przypomniał jej. - To prawda. Jesteś Wojownikiem. W każdym razie stoisz po stronie dobra i światła. Byłoby miło, gdybyś zechciał przyjąć do wiadomości fakt, że w innych też może być trochę dobra.

nic. Mam przyjaciela w wydziale zabójstw w Miami-Dade. Hector Hernandez. - Tak, znam go także, od dawna. Lubi łowić ryby w naszej okolicy. Dobry gliniarz. - Bardzo dobry. Może ci pomóc bardziej niż ja. Widzę przecież, że zajmujesz się jakąś sprawą. Ja Sprawdź cokolwiek, powtarzam, daj mi znać od razu. - Dobrze. - Cokolwiek, Kelsey. - Nie jestem może zbyt mądra, Dane, ale zrozumiałam. Wyraz jego twarzy mówił, że jak dotąd zrobiła niewiele, żeby to udowodnić. Nic już jednak nie powiedział, włączył silnik i wyjechał na drogę. - Wiesz, co powinniśmy zrobić? - usłyszała głos Cindy. - Co takiego? - Urwać się. To znaczy wziąć łódkę i wypłynąć na kilka godzin. Ponurkować, złowić trochę ryb. Tylko my, stara gwardia.