- Nigdy bym cię nie porzucił.

kobietom? Pod maską rozpustnika krył się ktoś dużo wrażliwszy, niż na początku sądziła. - Mimo tego, co sobie pewnie myślisz - zaczęła, patrząc w swoją filiżankę - nie wszystkie kobiety myślą wyłącznie o sobie. - Naprawdę? - spytał pozornie beztroskim tonem, przeglądając niedbale poranną gazetę. - Tak! - W Becky rósł gniew na księżnę. Mogła sobie być bohaterką, ale jakże dotkliwie raniła najbliższych! - Zapewniam cię, że gdyby w Buckley on the Heath matka sześciorga dzieci uciekła z kochankiem, nie powitano by jej życzliwie po powrocie. - Naprawdę? - Tak, Alec. Naprawdę. Odłożył gazetę i łagodniejszym wzrokiem spojrzał na portret. - Słyszysz, mamo? Becky Ward tego nie pochwala! Chwilę później zostawił ją w jednej z licznych pałacowych sypialni, a sam poszedł zająć się przygotowaniami do wyjazdu z Londynu. Wczesnym rankiem mieli wyruszyć do Brighton. Chodziło nie tylko o to, by lepiej czuwać nad Becky. Przede wszystkim należało wygrać w karty sumę niezbędną do odkupienia domu, co oznaczało grę o wysokie stawki z całym zastępem wytrawnych karciarzy. Pod koniec sezonu najbogatsi z nich, jak też i reszta wytwornego towarzystwa, przenosili się na lato właśnie do Brighton. Z pewnością pojawił się tam również Kurkow. Było to tylko kwestią czasu. Gdyby zaś Alec zagrał tak, jak potrafił, będąc w najlepszej formie, przy odrobinie szczęścia mógłby stawić czoło Rosjaninowi. Ulżyło mu, kiedy Becky zgodziła się na ten plan. Był jej wdzięczny za zaufanie. http://www.cleverkidsnursery.pl - Czyż regent nie czeka na ciebie? Dlaczego nas nie zostawisz, żebyśmy mogły sobie uciąć dłuższą pogawędkę o tobie? Biedactwo! - zwróciła się do Becky, udając współczucie. - A więc tym cię omamił? Małżeństwem? Powinieneś się wstydzić, Alec. To zbyt haniebne oszustwo, nawet jak na ciebie. - Ona mówi prawdę, Evo - odparł posępnie Alec. - Czy pozwolisz się zaprosić na nasz ślub? Eva przez chwilę mierzyła go wzrokiem, wyraźnie poruszona jego słowami. - No, cóż! - powiedziała w końcu zdławionym głosem. - Mam nadzieję, że ta dziewczyna wie, na co się waży. I zdaje sobie sprawę z tego, jakim jesteś nędznym łajdakiem. Becky sięgnęła ku długiemu, drewnianemu prętowi, służącemu do spuszczania żaluzji w wielkich oknach. Przypomniała sobie przez moment gasidło do świec, lecz Alec stanowczo pokręcił głową. Z żalem zrezygnowała. - Mam przynajmniej nadzieję, że powiedziałeś jej o nas - ciągnęła Eva. - A może

A do tego tak strasznie bolała go cała twarz… i brzuch… i plecy… i w ogóle wszystko bolało! Od zawsze miał bardzo niski próg bólu, a teraz czuł się tak, jakby za chwilę miały mu kończyny poodpadać albo jakby co najmniej był cały połamany. - Może wsadziłbym cię do taksówki? – pomyślał na głos Adam. – Albo zadzwonię na pogotowie, co? Od razu mógłbyś złożyć zeznania. O! – ucieszył się. – To jest dobra myśl! Doniósłbyś na tych sukinsynów i… Sprawdź - Och, Alec! - Objęła go, a potem powtórzyła pieszczoty, podwajając wysiłki. Tym razem Alec poddał się rozkoszy. - Och, Becky - wydyszał - to dopiero był całus na dobranoc! - Opadł na materac. - Po prostu niewiarygodny. Boję się, że będziesz mnie jednak musiała poślubić. - Dlaczego? - No bo, rzecz jasna, nie będę się już mógł bez tego obejść przez całą resztę życia. - Rozsądny powód. Zaśmiał się i objął ją tak mocno, by nie mogła mu się w żaden sposób wymknąć. - Zostań! - zażądał i pocałował ją w czubek nosa. - Nawet sobie nie potrafię wyobrazić, żebym mogła robić te rzeczy z kim innym. - Ani mi się waż! - Przyrzeknę ci to, jeżeli ty zrobisz tak samo. - Hm... przemyślę sobie twoją uwagę. - Ziewnął szeroko. Nie takiej odpowiedzi