Gdzie jest ten pieprzony pielegniarz?

- Pomyslałem, ¿e powinienes wiedziec. - Jest cos jeszcze. Cos musiało sie stac. - Nick był tego pewny. -Inaczej nie jechałbys taki kawał drogi. I nie czekałbys z tym a¿ szesc tygodni. Alex powoli pokiwał głowa i przygryzł wargi w pełnym namysłu grymasie. - Ona... nie mo¿e mówic, ma zadrutowana szczeke i nie odzyskała jeszcze przytomnosci, ale jeczy i próbuje cos powiedziec. -Urwał i wział głeboki oddech. - Jedynym słowem, jakie udało nam sie zrozumiec było „Nicholas”. - Daj spokój - rzucił gniewnie Nick. Ostry podmuch wiatru uderzył go w twarz. - Ona cie potrzebuje. - Ona nigdy nikogo nie potrzebowała. - Myslelismy, ¿e... - My? - Matka i ja. Rozmawialismy te¿ o tym z lekarzami. Pomyslelismy, ¿e mo¿e tobie udałoby sie do niej dotrzec. - Ty i matka - warknał Nick. - Do diabła. - Warto spróbowac. http://www.ciosmy.pl wydawało ci sie, ¿e ktos ci grozi, pochylajac sie nad twoim łó¿kiem, a nastepnie ogarneły cie mdłosci i niewiele brakowało, ¿ebys sie udusiła. Ktos mógł zrobic ci zastrzyk albo dosypac czegos do jedzenia. 335 Marla chciała zaoponowac, ale nie bardzo wiedziała, co powiedziec. Nick tylko wyraził na głos jej własne obawy, które od dawno ja nachodziły, choc nie chciała sie do tego przyznac. - Kto mógłby chciec mojej smierci? - Myslałem, ¿e mo¿e ty wiesz. Marla zamkneła oczy i oparła głowe o zagłówek. - Ja nawet nie wiem, kim jestem, wiec tym bardziej nie mam pojecia, kto znajduje sie na czele listy moich osobistych

zgrzyt klucza w zamku. Marla cofneła sie jeszcze i weszła do garderoby. Wstrzymujac oddech, czekała, a¿ otworzy pokój, w którym stał komputer. - Sukinsyn... - mruczał Alex pod nosem. Przera¿enie podniosło Marli włosy na karku. - Co, u licha! Skad ten wygaszacz ekranu... Kto tu był? Sprawdź bunczucznie. Uznała matke za słaba i miekka. - Nigdy. - W takim razie jestes głupia. Albo taka jak twój ojciec. - Kto to jest? - To Conrad Amhurst. Jest ¿onaty. Ma z ¿ona dwójke dzieci. - I nie chce, ¿eby ktos zawracał mu głowe jeszcze jednym - dodała Kylie, zraniona do ¿ywego. Wiedziała, oczywiscie, ¿e ma ojca, ale nie zdawała sobie sprawy, ¿e mieszka tak blisko i ¿e nigdy sie z nianie spotkał dlatego, ¿e nie miał na to ochoty, a nie z innych, niezale¿nych od niego powodów. - Bo¿e, có¿ to musi byc za sukinsyn? - wybuchneła, ale zaraz dotarło do niej, ¿e mówi o człowieku, który jest jej ojcem. 436