Rossa. Czuł się oszołomiony władzą, jaką nad nią miał. Może powinien zaciągnąć Ruby do przyczepy, spoić

tętniło niepohamowaną, wibrującą energią, czerpiąc ją z eklektycznej mieszanki obywateli, którzy tu mieszkali, pracowali albo przyjeżdżali w celach turystycznych. Powietrze było rześkie, pachniało słonym oceanem, a na często zalewanych deszczem ulicach tłoczyli się ubrani w płaszcze i parki przechodnie, którzy pochylali głowy, żeby osłonić się przed wiatrem, i szli żwawo - cóż za przeciwieństwo powolnego tempa lata w Bad Luck. Shelby wyszła z budki telefoniczną i skierowała się do apteki; ocierając pot z czoła, poczuła, że jest obserwowana. Obrzuciła spojrzeniem całą ulicę. W oddali stał zaparkowany stary pikap, jakiś mężczyzna ładował do niego torbę ziarna. Ale ukryte za okularami przeciwsłonecznymi oczy patrzyły wprost na nią. Tego człowieka rozpoznałaby wszędzie. Na chwilę zaparło jej dech w piersiach. Przez głowę przemykały, jak błyskawice, rozmaite, przyjemne i smutne, wspomnienia. Nevada Smith. Nawet się nie uśmiechnął, tylko ruszył ku niej tym swoim swobodnym, rozkołysanym krokiem, tak zwodniczo szybkim. Miał na sobie znoszone, spłowiałe od słońca dżinsy, zakurzone buty i postrzępioną, kiedyś ciemnozieloną koszulkę. Zatrzymał się dopiero w cieniu apteki, dosłownie centymetry od Shelby. Włosy lepiły mu się od potu. - Shelby Cole. - W jego głosie wyczuwało się pogardę. - No, no - mruknął przeciągle i obrzucił ją spojrzeniem. - Słyszałem plotki, że wracasz tutaj. - Czyżby? - Dlaczego jej serce biło tak mocno? Ich związek już się zakończył. Dawno temu. I postanowiła sobie, że to się nie zmieni. Ten nieokrzesany kowboj był dla niej kimś obcym. - Złe wieści szybko się rozchodzą w Bad Luck - oparł się szczupłym, odzianym w dżins biodrem o pal do przywiązywania koni. - Złe wieści szybko się rozchodzą wszędzie. http://www.chorobynerek.com.pl/media/ Górne guziki pid¿amy były rozpiete, ukazujac subtelna linie zagłebienia u nasady szyi, które zawsze wydawało mu sie tak nieodparcie kuszace. - Postawie ci drinka. Na dole jest pełny barek. - Tego mi własnie trzeba po wszystkich lekach, jakie mam jeszcze we krwi - za¿artowała, usmiechajac sie olsniewajaco. - Wezme tylko szlafrok. Wróciła do pokoju, a podczas jej trzydziestosekundowej nieobecnosci Nick ze sto razy nazwał sie w duchu idiota. Wiedział, ¿e to, co robi, jest głupie. Niebezpieczne. 276 Ale nie mógł sie powstrzymac. Kiedy przeszła koło niego, poczuł zapach jej perfum i nagle zakreciło mu sie w głowie.

kilka minut przed wyznaczona godzina. Była to dosc typowa sala szpitalna. W wypolerowanych metalowych poreczach łó¿ka odbijało sie mdłe swiatło lampy przymocowanej do sufitu. Ze stojacej u wezgłowia kroplówki w ¿yłe Marli saczyła sie glukoza i Bóg wie co jeszcze. Wszedzie stały bukiety cietych kwiatów, pudełka z Sprawdź - A potem zejdz na dół i napij sie ze mna kawy - dodała Eugenia. -Jestem pewna, ¿e kucharka zda¿yła upiec ciasteczka albo sernik... - Wystarczy kawa - odparł Nick, posłusznie idac za Marla do windy. Marla czuła, ¿e zaraz rozboli ja głowa, miała skurcze ¿oładka. Wsiadła do windy i oparła sie o sciane. Drzwi sie zamkneły. Nick nacisnał guzik trzeciego pietra i stanał po drugiej stronie kabiny. Znowu byli sami. W małym, zdecydowanie zbyt intymnym pomieszczeniu. Marla starała sie nie myslec o tym, jak seksowny i meski jest brat jej me¿a. Nick był mocniej zbudowany ni¿ Alex i zapewne od niego