Rozległo się pukanie do drzwi.

- Dzień dobry - odezwała się ciepłym głosem. - Zapewne panna Delacroix. Jestem Alexandra Gallant. - Twoja nowa guwernantka - wyjaśnił hrabia. - Tym razem się zachowuj. Dziewczynie nagle zrzedła mina. - Ale... Panna Gallant spojrzała na niego z wojowniczym błyskiem w turkusowych oczach. - Milordzie, karcenie na zapas jest wysoce niestosowne. I niesprawiedliwe. - To ją ma pani pouczać, a nie mnie - odparł sucho, wskazując na kuzynkę. - Przekonałam się nieraz, że właściwego zachowania najlepiej uczyć na dobrych przykładach - powiedziała z mocą. Ta kobieta z pewnością nie jest potulna ani strachliwa. - Proszę mnie w to nie mieszać. Alexandra uniosła podbródek. - Może powinnam odejść, skoro nie zgadza się pan z moimi metodami. - O, nie, znowu - jęknęła Rose. Po jej policzku spłynęła łza. Lucien zszedł z ostatniego stopnia, nie zwracając uwagi na kuzynkę. - Nie ucieknie pani tak łatwo, panno Gallant. Zapraszam na śniadanie. Możecie zacząć od nauki używania sztućców. Chyba że boi się pani porażki. - Nie boję się niczego, milordzie - oświadczyła. Wyprostowała plecy i przeszła obok niego dostojnym krokiem. http://www.centrum-stylu.pl - Tak. Rose zerwała się z krzesła, podbiegła do kuzyna i cmoknęła go w policzek. Następnie uściskała guwernantkę. - Idę powiedzieć mamie! - Skoczyła do drzwi. Alexandra kazałaby jej wrócić, gdyby nie to, że w głębi duszy była zadowolona z obrotu sytuacji. Zresztą w jadalni zostali dwaj lokaje. - Musiał pan prosić o zgodę na wydanie przyjęcia? - spytała, wskazując na list. - Niezwykłe. - Nie. Ale zanim harpie rozgłoszą nowinę, musimy wszyscy odbyć pewne spotkanie. - Z kim? - Z księciem Jerzym. Rose zostanie mu przedstawiona dziś po południu. Osłupiała. - Pan sobie ze mnie żartuje.

Dreszcz przebiegł mu po plecach. W uszach dźwięczała mu jeszcze smutna opowieść Lily. Jakiego pokroju człowiekiem trzeba być, żeby odwrócić się plecami do własnej matki? A więc zakochał się we wnuczce Lily. Nic dziwnego, że tak łatwo, tak szybko zrodziło się to uczucie. Gloria miała w sobie coś z babki, dlatego była mu tak bliska. Od pierwszej niemal chwili. - Dlaczego nic mi nie powiedziałaś? - zapytał, ocknąwszy się z zadumy. - Nie ufałaś mi? - Nie w tym rzecz. Ufam ci całym sercem, Victorze, ale przyrzekłam dochować tajemnicy. Prosiła mnie, żebym nikomu nie zdradziła... nie chciała, by ktokolwiek wiedział... Sprawdź nadgarstkach. Puls zaczął galopować. - Zbiegłam, żeby zobaczyć, czy nic mu się nie stało, ale kiedy przy nim uklękłam, już nie żył. - I dobrze - skwitował zimnym, rzeczowym tonem. Miała ochotę całować go, dotykać, wtulić się w niego i wreszcie poczuć się bezpiecznie. - Zamknęłam się w bibliotece i udawałam, że czytam, aż znalazł go jeden z lokajów i podniósł alarm. Lady Welkins była bardzo zazdrosna, wiedziała, że lord Welkins... mnie prześladował. Domagała się mojego aresztowania. Policjanci zawlekliby mnie do więzienia w kajdankach, gdybym im nie powiedziała, że moim wujem jest diuk Monmouth i że będzie bardzo niezadowolony z rozgłosu. - I później nie mogła pani dostać pracy przez sześć miesięcy. Pokiwała głową.