się o parę centymetrów.

pocierała dłonie, żeby się rozgrzać. - To był zły pomysł - powiedział nagle. - Nie... - Tak! - Cholera, nie! - Znowu chwycił jej dłoń. Stanowczo, ale nie do bólu. Nie jestem twoją córką. - Wiem. - Mam pięćdziesiąt dwa lata, Bethie... Elizabeth. Moim ulubionym daniem jest stek, a moim ulubionym drinkiem whisky marki Glenfiddich. Prowadzę własny interes. Lubię szybkie samochody i szybkie łodzie. Poza tym uwielbiam „Playboya", i to nie dla jego artykułów. Czy to wszystko może się kojarzyć z dwudziestotrzyletnią dziewczyną? - Skąd wiesz, ile lat miała Amanda? - Lekarze mi powiedzieli! 52 - Pytałeś o nią? - Bethie... Kochanie, oczywiście, że pytałem. Ktoś musiał umrzeć, żebym ja mógł żyć. Wciąż o tym myślę. Co drugą noc nie mogę spać, bo myślę właśnie o tym. Ale nie jestem twoją córką! Przysięgam, że nie jestem nawet jej duchem. Ale na pewno jestem facetem, który odczuwa wdzięczność. http://www.auta4x4.com.pl/media/ w namierzeniu ciebie jako podejrzanego. We wtorek wieczorem zadzwonił do Everetta i przekonał go, że to ty zabiłeś swoją byłą żonę. Potem w niedzielny poranek odwiedził mnie, żeby wyrazić swoje wątpliwości co do miejsca przestępstwa w Filadelfii. - Zatrucie studni. - Był bardzo przekonujący - powiedziała cicho Glenda. - Everett poważnie zastanawiał się nad tym, czy cię nie wezwać. Nie zrobił tego tylko dlatego, że wiarygodność Alberta pozostawia wiele do życzenia. A ja... W twoim biurku znalazłam papier listowy i jeden arkusz wysłałam do laboratorium. Niedługo miała nadejść odpowiedź, która potwierdziłaby, że oryginalne zlecenie na ogłoszenie wysłano właśnie na tym papierze. Wówczas Everett nie miałby wyjścia. Musiałby cię wezwać. Poza tym oskarżenia ze strony Alberta i ten nieszczęsny papier sprawił, że przestałam ci ufać. Wtedy

który nie może uciec przed tym, co nieuniknione. I wtedy właśnie chłopiec w stanie Oregon przyniósł do szkoły broń i zaczął strzelać. Tym samym uratował Quincy’ego. Jak większość Amerykanów Quincy nie zwrócił specjalnej uwagi na tragiczny incydent, który wydarzył się w listopadzie 1995 roku w szkole Richland w Lynnville w stanie Tennessee. Zginęły wtedy dwie osoby, a jedna została ranna. Mała mieścina, licząca zaledwie Sprawdź – Cholera – warknął Sanders. Quincy wyglądał na zmęczonego. Cienie pod oczami jeszcze mu pociemniały. Wstali od stolika. Rainie sięgnęła po pieniądze, ale Sanders zadziwił ją, płacąc za całą trójkę. Na zewnątrz nocne powietrze pachniało sosnowymi igłami i świeżym wiosennym deszczem. Nie mieli już siły na dalsze dyskusje, Sanders ruszył w stronę swojego samochodu. Rainie nie mogła się oprzeć, żeby ukradkiem nie przyglądać się twarzy Quincy’ego, jego niebieskim oczom, które były to ciepłe, to znów lodowate. Zastanawiała się, czy agent ma rację co do Danny’ego, i czuła się przygnębiona, że wiedzą tak niewiele. Musiała jak najszybciej dać odpowiedź mieszkańcom miasteczka. Shepowi i Sandy. Wreszcie samej sobie, żeby myśli o szkole przestały ją dręczyć, a noc osaczać. Quincy obserwował swoją towarzyszkę z trudnym do rozszyfrowania wyrazem twarzy. Rainie zerknęła na jego dłonie. Nie miał obrączki. Muszę gdzieś przenocować – odezwał się