powiedziała lady Rothley ze smutkiem — ale ja go kocham,

w ciemnościach! 367 - A wczoraj poszłam odwiedzić go w domu. Myślałam, że może... - Przez twarz Flic przemknął cień boleśnie posępnego uśmiechu. - Teraz cieszę się, że nie umarł, bo nic by to nie dało. - Umilkła na chwilę. - Tatuś zawsze go lubił, prawda, Imo? Ale Imogen nie odpowiedziała. 72. Tatuś. Richard Walters. Człowiek, w którym zarówno Sylwia, jak Zuzanna - każda w różnym stopniu - wcale nie widziały wzorowego męża i ojca, w przeciwieństwie do Karo i dziewczynek. Człowiek, który według jego własnej teściowej nie darzył kobiet szacunkiem, a nawet wykorzystywał córki jako swego rodzaju świtę. Tak, Sylwia wiedziała, że Richard nie był bez wad, ale nawet jej przez myśl nie przeszło, ile zła kryło się w mrokach jego duszy i jaki destrukcyjny wpływ miał na dziewczęta. - To wszystko jego robota - powiedziała do Matthew kilka tygodni po pożarze. - Wszystko przez niego... - A potem potrząsnęła http://www.aranzacja-wnetrz.org.pl Edward zmarszczył brwi. - Co za bzdury! A jeżeli nie, to dlaczego tak mi się przyglądałaś? - Ja? Wcale nie - zaprzeczyła, ale zdradziecki rumieniec nie pozwolił jej ukryć prawdy. - Kłamiesz. Chciałaś zobaczyć, czy jestem podniecony. - A byłeś? - Nie mogła uwierzyć, że to powiedziała. Obronnym gestem uniosła dłoń do czoła. Spojrzał na nią ostro, przekonany, że żartuje. Ale wyraz jej twarzy zdradził mu, że wcale nie żartowała. - Nie mam czasu na głupstwa – odpowiedział kategorycznie. To była prawda. Ale nie dało się ukryć, że myślał o niej coraz śmielej i nie potrafił się od tego powstrzymać. RODZIAŁ SIÓDMY Bella spędziła także i następną noc w ogromnym łożu, budząc się co chwila w obawie, że nie jest sama, jednocześnie skrycie o tym marząc. Edward pociągał ją fizycznie i psychicznie, jak żaden inny mężczyzna, a walka z tym uczuciem była ciągłą huśtawką myśli i nastrojów. Nawet kiedy zamykała oczy i próbowała zasnąć, nie mogła się od niego uwolnić, bo podświadomość zaraz podsuwała jej erotyczne wyobrażenia ich dwojga splecionych w czułym uścisku. Nie mogła zrozumieć, czemu go tak bardzo pożąda i nie potrafiła się z tym pogodzić. Była go bardzo ciekawa. Kim był? Jak dorastał? Jak żył? Co czuł i myślał? O czym śnił? Czy miewał koszmary? Pragnęła go nie tylko fizycznie. To było... nie, nie miłość, zaprzeczała w panice. To nie mogła być miłość. Przynajmniej nie taka, jaką sobie zawsze wyobrażała. Zawsze sądziła, że miłość rodzi się ze znajomości, oznacza zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Bella nie znała Edwarda, nie ufała mu i z pewnością nie czuła się bezpiecznie w jego obecności, chociaż przecież nie zrobił nic, by miała się go obawiać. Tak jak poprzednio, spała sama. Może po prostu nie chciała się przy nim czuć bezpiecznie, może podobał jej się ten podniecający niepokój, jaki niosła myśl o jego dotyku. Może nie chciała mu zaufać? Już od bardzo dawna nie obdarzyła nikogo zaufaniem, właściwie dorastała w przekonaniu, że nie warto tego robić. Człowiek, który ufał, otwierał się i stawał podatny na zranienie.

Matthew nie był pewien, czy chce usłyszeć prawdę. Nie ma wyboru. Plecy Imogen przestały drgać i powoli, z bolesnym wysiłkiem zaczęła się podnosić - najpierw na kolana. Kiedy Matthew pomógł jej usiąść, po raz pierwszy go nie odepchnęła. - Chyba mamy dość biegów jak na jedną noc - szepnął ochrypłym Sprawdź 115 Była to absolutna prawda, jak Sylwia przekonała się później. Zresztą od razu wydało się jej nieprawdopodobne, aby Karo nie zauważyła, że Imogen źle się czuje, nie odrabia lekcji czy cierpi na bezsenność. Albo że jej mąż przejawia niezdrowe zainteresowanie którąś z dziewczynek. Przez całą noc Sylwia zastanawiała się nad wyznaniem Imogen, a także nad tym, co ona sama słyszała i czego w pewnym stopniu była świadkiem w ciągu ostatnich miesięcy. Same nieprzyjemności... same oskarżenia miotane z obu stron niczym piłki tenisowe. Przypomniała sobie, jak na wiosnę wybrała się z Matthew na