pierwszy scenariusz. Przymknął oczy. Tylko na

– Ty jesteś zdrowa, ale reszta to wariaci. Zaśmiała się. Jej pracownicy rzeczywiście wyglądali nieco ekscentrycznie. – Kawiarnia to nie kancelaria prawnicza. – Żartujesz! – Klienci oczekują luźniejszej atmosfery, a moi pracownicy nie są wariatami, tylko mają ciekawą osobowość! Ot co. – Skoro tak uważasz... – Jasne. – Kate nasypała sobie muesli do miseczki, dodała owoców i zalała mlekiem ze śmietanką. – To ty jesteś zbyt sztywny. Powinieneś się trochę rozluźnić. – Moi klienci umarliby z radości. Wszyscy prawnicy to sztywniacy. Dzięki temu wzbudzają zaufanie. – Zajrzał do jej miseczki. – Śmietanka? – Mm, z mlekiem. – Kate oblizała łyżeczkę. – Zazdrosny? – Nie, wcale nie. – Kłamiesz! Richard żył po spartańsku. Jadał tylko zdrowe, beztłuszczowe rzeczy, a mimo to musiał walczyć z rosnącym brzuchem. Ona natomiast mogła sobie pozwolić na słodycze i bardziej tłuste potrawy, lecz dzięki długim spacerom nad jeziorem utrzymywała świetną formę. Wciąż była http://www.aranzacja-wnetrz.info.pl/media/ Pokręciła głową, chcąc stłumić w sobie uczucie, że Nick doskonale wie, co się stało, i poprowadziła go na dół do swojej pracowni. Część witraży wisiała na ścianach, pozostałe znajdowały się w specjalnych tekturowych teczkach . Nick przeglądał je w milczeniu. Coś ją zaniepokoiło. Wszystko odbywało się w zbyt wielkiej ciszy i skupieniu. Było zbyt... osobiste. Znowu spojrzała na zegarek i dopiero w tym momencie dotarło do niej, co tak naprawdę zrobiła. Jest już noc, a ona wpuściła do domu faceta, o którym nic prawie nie wie. Człowieka, który nawet się nie zmartwił śmiercią jej pracownicy i przyjął to jako coś zupełnie naturalnego. Poczuła mrowienie na całym ciele i głośno odchrząknęła. – Czy już coś znalazłeś? Nie odpowiedział, a Kate cofnęła się do drzwi z nadzieją, że w razie

Podjął kolejną próbę. Uśmiechnął się jeszcze promienniej, chociaż widział, że nie zrobił na kobiecie większego wrażenia. – Przyjechałem tylko na jeden dzień i chciałbym pogadać z kimś, kto właśnie nad czymś pracuje. – Przykro mi. – Uniosła głowę. – Przepisy. Wyjął spod pachy książkę. Pani porucznik spojrzała na lśniącą Sprawdź Jack obiecał, że przez godzinę nikt nie będzie jej przeszkadzał. Z głębokim westchnieniem zdjęła łokcie z biurka. A właściwie tylko spróbowała to zrobić. Coś obrzydliwego i lepiącego się przywarło jej do rękawów. Piętnaście minut trwało zdrapywanie z biurka gumy arabskiej. Następne dziesięć uporządkowanie szuflady, w której schowany był papier do maszyny. Poszukiwanie jakiegoś piszącego pióra w górnej szufladzie JEDNA DLA PIĘCIU 45 udowodniło, jakim bałaganiarzem jest Jack. Nie namyślając się długo, Malinda zaczęła metodycznie układać wszystko i porządkować. Kiedy po godzinie Jack wszedł do gabinetu, zastał