Na ten dźwięk natychmiast przybiegła Eliza, flirtująca na dole ze służącym Marka. Gdy tylko weszła do pokoju, wyczuła paskudny humor swojej pani. Nie zdziwiła się, widząc urwany sznurek dzwonka.

R S w Summerhill, ale z dnia na dzień odkładał tę wizytę. Nie był jeszcze gotów stawić czoło wspomnieniom, które zawładną niewątpliwie jego sercem, gdy tylko stanie nad grobem przybranego brata. Niemniej jednak sumienie nie pozwalało mu zwlekać dłużej. Wystarczy, że nieraz zawiódł Chada za życia... Nie uszło jego uwadze, że większość grobów jest zapuszczona, a trawa pożółkła i sucha. Dozorca zamiatał liście w głównej alejce. Gdy chowali Chada, było równie parno jak dzisiaj. Nawet najmniejszy podmuch wiatru nie targał siwych włosów ojca, czarnej woalki szlochającej macochy ani czarnego kapelusza Genevieve. Scott bez trudu odnalazł mogiłę Chada. Ogarnęły go tak silne emocje, że dopiero po dłuższej chwili zauważył, jak zadbany jest grób. Ktoś wypolerował granitowy nagrobek, który w przeciwieństwie do innych w alejce nie był pokryty ptasimi odchodami. Scott zdziwił się, widząc dwa starannie wypielęgnowane krzewy róż obsypane bladożółtymi kwiatami oraz różnobarwne kwiaty polne ułożone w wazonie. Rozejrzał się wkoło zaciekawiony i zauważył, że jeszcze tylko http://www.apteka-viola.pl że będzie jej to ciążyło na sumieniu do końca życia. Gdyby R S Scott się dowiedział, że przez tyle czasu mieszkał pod dachem z osobą odpowiedzialną za śmierć jego brata, nie mógłby na nią patrzeć. Znienawidzi ją tak samo, jak ona nienawidziła samej siebie. Musiała opuścić Summerhill! Nie mogła tu dłużej zostać po tym, co wydarzyło się tego wieczoru. Wiedziała, że skrzywdzi dzieci, ale nie miała innego wyjścia. Następnego ranka Scott obudził się z upiornym bólem głowy. Cierpienie stało się jeszcze większe, gdy tylko przypomniał sobie o wydarzeniach minionego wieczoru. Rozejrzał się dookoła. W pokoju panował okropny bałagan.

Jamie odsunął się od matki. Wierzchem dłoni otarł załzawione policzki. - Chcę do domu! Nie podoba mi się tu dzisiaj. - Popatrzył z nienawiścią na sprawców swojego nieszczęścia, którzy zdawali się całkowicie go ignorować. - Nie lubię ich! Nawet nie przeprosili. Sprawdź - Obydwie są bardzo ładne, ale żółta bardziej mi się podoba. Willow spodziewała się, że Lizzie zrobi jej na przekór, jak to miała w zwyczaju, ale dziewczynka odwiesiła niebieską sukienkę i wziąwszy do ręki żółtą, poszła poszukać ciotki. R S - Zdecydowałam, ciociu Camryn. Bardziej podoba mi się żółta sukienka. Bardzo ci za nią dziękuję. Nieświadoma małego dramatu, który wydarzył się przed chwilą, Camryn uśmiechnęła się do Willow, która wciąż próbowała zrozumieć, co takiego się stało. - A teraz, Willow, poszukamy sukienki dla ciebie. - Niestety, nie stać mnie na żadną z twoich sukienek - zaprotestowała szybko.