mieli dziecko. Wreszcie staniemy się prawdziwą rodziną.

– Za dwadzieścia minut – powtórzył głos. – Jeśli wciąż chce pan pogadać. Mężczyzna rozłączył się, a Luke jeszcze przez dobrą chwilę stał ze słuchawką przy uchu. Kondor, pomyślał, zaciskając usta. Ptasznik. No tak, oczywiście. Klub ,,Vieux Carré’’ był dostępny jedynie dla członków i, sądząc z wyglądu i usytuowania, gościł wyłącznie bardzo bogatą klientelę. Jednak odźwierny wpuścił Luke’a, a recepcjonistka, śliczna blondynka w kostiumie od Chanel, wstała na jego widok i przywitała się z nim, zwracając sie do niego po nazwisku. Poprosiła, żeby wpisał się do książki gości, i poprowadziła go do baru. Luke niemal natychmiast zauważył Kondora. Siedział samotnie w rogu sali, zwrócony plecami do ściany. – Ptasznik, jak rozumiem. Kondor skinął głową. – Głupia zagrywka, ale nie mogłem się oprzeć. – Wskazał mu miejsce. – Ile czasu zajęło panu rozszyfrowanie tego? – Wstyd się przyznać, ale za dużo. – Usiadł na wygodnym, skórzanym krześle. – Był pan podczas podpisywania książek? Nigdy bym się nie domyślił. Kondor przywołał gestem kelnerkę. – Trzeba patrzeć w oczy. Te nigdy nie kłamią. http://www.apcs.pl – Mogę to udowodnić – powiedział twardo Luke. – Choćby w tej chwili. Kondor wyprostował się. – Tak? Luke opowiedział mu o notatniku Powersa i o tym, jak dostał się w ręce Julianny. – Pisał to szyfrem, ale jestem pewny, że są tam nazwiska i daty, o które wam chodzi. Kondor spojrzał na niego ostro, jakby rzeczywiście był drapieżnym ptakiem. – Złamałeś szyfr? – Nie. – Luke pochylił się w jego stronę. – Ale liczę, że mi pomożesz. To nasza jedyna nadzieja.

rośnie? – Gratuluję domyślności. Już nastawiłem przyrządy na Bermudy. – Naprawdę myślisz, że uda ci się stąd zwiać? – Jestem tego pewny. – Zaśmiał się i wskazał przycumowaną nieopodal żaglówkę. – Piękna, prawda? Nazwałem ją ,,Julianna’’. Kate aż pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć w to, że John nie czuje Sprawdź ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY TRZECI – Witaj, Kate. – Stary Joe zatrzymał się przed bramą. – Piękny dzień, prawda? – Wspaniały. – Kate zakręciła wodę i podeszła do ogrodzenia. – Szkoda tylko, że jest tak sucho. – Dobrze, że zdecydowałaś się podlać kwiaty. Bałem się, że ci zwiędną. Nawet chciałem wpaść, żeby ci o tym powiedzieć. – Zerknął na nią z ukosa. – Mogłaś przecież nie zauważyć. Kate uśmiechnęła się wyrozumiale. – Dzięki, Joe. Ostatnio na nic nie mam czasu. Chciałam cię spytać, czy masz problemy z telefonem? Bo z naszym ciągle coś się dzieje.