czuł się winny? – zastanawiała się Kate, sprzątając stoliki.

braku podobieństwa, przeistoczyć się w młodą panią Ryan. Wreszcie udało się. Z lustra patrzyła na nią Kate, tyle że młodsza i ładniejsza. Julianna wydała okrzyk triumfu, który nagle przerodził się w jęk. Zgięła się pod wpływem bólu i oburącz chwyciła za brzuch. Poczuła, że coś się z niej wylewa, i upadła na podłogę. Dopiero po chwili zrozumiała, że są to wody płodowe. Wiedziała, co to oznacza. Właśnie zaczął się poród. ROZDZIAŁ OSIEMNASTY Po osiemnastu ciężkich godzinach Julianna wreszcie urodziła zdrowe dziecko. Dziewczynka przyszła na świat półtora tygodnia przed terminem i ważyła tylko dwa tysiące osiemset gramów, ale miała mocne i pojemne płuca. Julianna miała ją na rękach krótko i wcale nie z własnej woli. Zaraz po porodzie głupkowato uśmiechnięta położna ułożyła wrzeszczące dziecko wprost na jej brzuchu, paplając coś na temat ślicznej córeczki. Julianna uważała, że dziewczynka wygląda jak czerwona ropucha i nie chciała mieć z nią więcej do czynienia. Odwróciła wzrok i poprosiła położną, żeby zabrała dziecko. Ellen, która towarzyszyła przy porodzie, przejęła maleństwo. Julianna patrzyła, jak szefowa fundacji delikatnie bierze noworodka, i nagle poczuła, http://www.aikido-legnica.pl/media/ pyszną sałatkę owocową i ziemniaki w mundurkach, przygotowane przez Beę. – Theo w domu w ciągu dnia nie jada wiele – odpowiedziała na jej pytanie starsza kobieta. – Zaniosłam mu do gabinetu kanapkę i kawę, ale zejdzie pewnie dopiero na kolację. Naprawdę ciężko pracuje. Martwię się, że aż nazbyt ciężko. – Zniżyła głos, by nie usłyszały jej dzieci. – Przypuszczam, że chce w ten sposób zagłuszyć żal po stracie żony. – Westchnęła. – Staramy się mu pomagać, ale mój mąż Joe uskarża się na zdrowie, więc nasze możliwości są ograniczone. – Wiem, że Theo jest wam obojgu ogromnie wdzięczny – odrzekła Lily. – Ale chyba nie przyrządzasz kolacji, co? – W okresie wakacyjnym robię to na zmianę z Theo. On nie ma

Leczenie bezpłodności odbiło się na wszystkim: na ich małżeństwie, życiu towarzyskim, a także zawodowym. Dlatego odetchnęła z ulgą, gdy skończyły się wyczerpujące i niezbyt romantyczne zabiegi. Pozostał żal. Wciąż pragnęła mieć dziecko, zostać matką... Czasami budziła się w nocy i do rana wpatrywała się w sufit, dręczona poczuciem wewnętrznej pustki i rozdzierającego, beznadziejnego bólu. Sprawdź środku chodnika, nie bardzo wiedząc, co robić. Poczuła, jak kręci jej się w głowie. Czyżby coś się stało Luke’owi? Może John go wyśledził...? Pomachała ręką do przejeżdżającej taksówki. Samochód zatrzymał się z piskiem opon, omal nie powodując wypadku. Już chciała do niego wsiąść, kiedy usłyszała za sobą jakieś hałasy. – Kate, zaczekaj! Odwróciła się. Luke wypadł z budynku. Podbiegła do niego. – O Boże, jak dobrze, że jesteś! – Rzuciła mu się w ramiona. – Przyjechałam najszybciej, jak tylko mogłam. Bardzo się zaniepokoiłam, kiedy... – To nie ja dzwoniłem, Kate.