Amhurst doczekał sie wnuka.

- Niestety, Pam nie prze¿yła wypadku. Nickiem wstrzasnał nagły dreszcz. - Jezu. - Zgineła na miejscu. Był tam jeszcze jeden samochód, cie¿arówka. Jechała w przeciwna strone. Kierowca jezdził na długich trasach. Nazywa sie Charles Biggs. Siedział za kółkiem od szesnastu godzin, niewykluczone, ¿e był na LSD albo jakims innym swinstwie. Kto wie? Policja nic nie mówi. Mógł te¿ po prostu zasnac za kierownica. Nikt nie ma co do tego pewnosci. Z wyjatkiem Biggsa, a on le¿y na oparzeniówce. Ma poparzone ponad szescdziesiat procent powierzchni skóry i do tego powa¿ne obra¿enia wewnetrzne. To cud, ¿e w ogóle ¿yje, choc nikt nie wierzy, by z tego wyszedł. Nick starł krople deszczu z twarzy i spojrzał w strone morza. - Ale Marla prze¿yła. - Jesli mo¿na to tak okreslic. 19 - A niech cie. - Teraz Nick naprawde miał ochote zapalic. Wsadził rece głeboko do kieszeni, powtarzajac sobie, ¿e nie http://www.agamaprzychodnia.pl - Już to zrobiłem. - No, to gdzie jest doktor Pritchart? - Na emeryturze. Ostatni raz słyszałem, że przebywa we Florida Keys. Łowi ryby i szuka miejsca, żeby osiąść na 54 stałe. Miał różne dziwne wyobrażenia o tropikalnym raju. - I nigdy ci nie powiedział, kto zaadoptował moją córkę? - Nie - odparł stanowczo sędzia. - No, ale ty nigdy go nie zapytałeś, prawda? - Zdaje mi się, że już o tym rozmawialiśmy - burknął lekceważąco. - Musisz to jakoś przeboleć, żyć swoim życiem. Właśnie słyszałaś, jak rozmawiałem ze swoim pomocnikiem o sprzedaży części bydła. Jest ku temu powód. Uzgadniałem z moimi prawnikami sprawę mojego testamentu, a ponieważ i tak tu jesteś, pomyślałem, że może chcesz wiedzieć, co w nim jest. - Co takiego? Nie. To znaczy, będziesz żył długo i nawet nie chcę myśleć, co się stanie, kiedy umrzesz.

- ...albo dlatego, że dostało się w łapę, żeby kłamać. - Nevada popatrzył Calebowi prosto w oczy. - Słyszałem różne pogłoski na mieście, Caleb. Na przykład, że chcesz sprzedać swoją historię jakiemuś reporterowi. Calebowi zrzedła mina. - Zastanawiam się, czy zamierzasz nałgać temu reporterowi tylko po to, żeby dostać szmal. - Jesteś żałosnym draniem - wybełkotał Caleb. - Bez wątpienia. Sprawdź - On tego nie zrobił! - Ktoś musiał to zrobić, do diabła, bo inaczej Aloise nie byłaby teraz wdową, a ojciec Vianki nadal by ją bił i przezywał cipą, którą zresztą jest! - Nie! - wykrzyknęła starsza pani. - Nie! Nie! Ramón, nie rób tego! - Zamknij się! - poleciła Vianca, ale nie McCallumowi, tylko swojej matce. Zaraz, zaraz. Co to wszystko znaczy? Vianca miała dostęp do broni, z której zabito Ramóna? - Pierwszorzędna zabawa, co? - szydził Ross. - Ty naprawdę jesteś łajdakiem! - krzyknęła Shelby, widząc kątem oka, że Aloise podnosi się na łóżku. - Zasłużyłeś sobie na każdy dzień w więzieniu. - Madre, nie! - Ramón! - wyła Aloise, jakby była świadkiem jakiegoś nikczemnego czynu popełnianego przez jej męża. - Och, Dios, nie, Ramón, nie! Nie rób tego! - Cicho! Madre, proszę cię - zaklinała ją Vianca, podnosząc słuchawkę telefonu, jakby zamierzała spełnić swoje